Brain Cowen tłumaczył w Brukseli, dlaczego Irlandczycy odrzucili w czerwcu wynegocjowany przez unijnych przywódców dokument. – Część po prostu nie zrozumiała, nad czym głosuje. Inni mają coraz więcej wątpliwości odnośnie do tego, jak funkcjonuje Unia – powiedział.– Premier Cowen to inteligentny i mądry polityk i jego opis sytuacji wzbogacił moją wiedzę – przyznał przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Pöttering, który uczestniczył w pierwszej części szczytu Unii Europejskiej.
Irlandczyk poinformował, że została powołana komisja parlamentarna, która ma do końca listopada przygotować raport o tym, co zrobić po przegranym referendum w sprawie traktatu lizbońskiego. Na kolejnym unijnym szczycie w połowie grudnia Cowen powinien przedstawić mapę drogową. Według powszechnych oczekiwań będzie to zapowiedź drugiego referendum w 2009 roku.
Dyskusja na temat traktatu była bardzo krótka. Tego zresztą chciał sam Nicolas Sarkozy w zaproszeniu wysłanym do unijnych przywódców. – Francuzi nieformalnymi kanałami prosili inne kraje, żeby nie podgrzewać atmosfery w tej części dyskusji – mówi nam unijny dyplomata. Po pierwsze dlatego, że chcieli poświęcić czas przede wszystkim kryzysowi finansowemu. Po drugie Sarkozy wie, że irlandzki premier nie ma nic nowego do powiedzenia w tej sprawie i nie należy na niego naciskać, żeby nie zwiększać niechęci Irlandczyków do traktatu.
[wyimek]Dyskusja o traktacie była bardzo krótka. Tak jak prosił prezydent Francji w liście wysłanym do unijnych przywódców[/wyimek]
Na sali obrad był w tym czasie obecny polski prezydent Lech Kaczyński, głosu jednak nie zabrał. – Ja zaapelowałem do wszystkich polityków, żeby zakończyli proces ratyfikacji. Ale to dotyczy nie tylko Polski. Również mojego kraju, Niemiec, gdzie sprawę musi rozstrzygnąć sąd konstytucyjny – powiedział Pöttering.