USA: atak na Iran to ostateczność

Według Waszyngtonu wojna mogłaby mieć „poważne konsekwencje". Czy to oznacza, że Izrael zostaje sam?

Aktualizacja: 11.11.2011 21:27 Publikacja: 11.11.2011 20:04

Irański lider Ayatollah Ali Khamenei

Irański lider Ayatollah Ali Khamenei

Foto: AFP

Po ogłoszeniu kilka dni temu raportu Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej – według którego Teheran pracuje nad budową broni nuklearnej – na Bliskim Wschodzie wzrosło ryzyko wojny. Izraelscy przywódcy zapowiadają, że nie dopuszczą, by reżim ajatollahów osiągnął swój cel. Mówi się o precyzyjnym uderzeniu z powietrza na irańskie ośrodki atomowe.

Izrael liczy jednak jeżeli nie na udział, to przynajmniej na wsparcie logistyczne ze strony USA. Ameryka, tradycyjny sojusznik państwa żydowskiego, w rejonie Zatoki Perskiej ma olbrzymie siły i trudno sobie wyobrazić powodzenie takiej operacji bez ich pomocy. Wygląda jednak na to, że administracja Baracka Obamy się do tego nie pali.

– Należy być niezwykle ostrożnym, żeby nie wywołać niechcianych skutków – powiedział sekretarz obrony USA Leon Panetta. Według niego atak powinien być ostatecznością. Może bowiem tylko opóźnić irańskie atomowe ambicje o góra trzy lata. – Miałby także poważne konsekwencje na cały region. Na stacjonujące w nim amerykańskie wojska – dodał.

Czy to oznacza, że Izrael został przez Amerykę pozostawiony samemu sobie?

– Amerykanie mówią, że wszystkie opcje są brane pod uwagę. Atak to ostateczność, ale jeżeli inne środki zawiodą, administracja Baracka Obamy przecież go nie wyklucza – powiedział „Rz" Mosze Arens, były szef dyplomacji Izraela, ideolog rządzącej prawicowej partii Likud. – My też mamy nadzieję, że sankcje odniosą pożądany skutek i wojna nie będzie potrzebna – dodał.

Według niego Iran uzbrojony w broń nuklearną to nie tylko problem Izraela. – To problem całego świata. Może oprócz Rosji, która nie ma nic przeciwko temu. Choć to my jesteśmy głównym celem dla Iranu, to w zasięgu jego rakiet jest wiele innych państw. Także Polska – dodał.

Tymczasem jeden z czołowych irańskich naukowców Mehdi Kaladżi udzielił wywiadu izraelskiej gazecie „Haarec". – Broń atomowa ma odstraszać Zachód. Nikt nie chce jej użyć – powiedział. Ujawnił on, że ajatollahowie obawiają się, że Ameryka będzie się starała obalić ich reżim. Dlatego potrzebują atomu, aby utrzymać się przy władzy. – Nikt nie ma zamiaru użyć nuklearnych pocisków. Iran wie, że to byłoby samobójstwo – podkreślił Kaladżi.

Po ogłoszeniu kilka dni temu raportu Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej – według którego Teheran pracuje nad budową broni nuklearnej – na Bliskim Wschodzie wzrosło ryzyko wojny. Izraelscy przywódcy zapowiadają, że nie dopuszczą, by reżim ajatollahów osiągnął swój cel. Mówi się o precyzyjnym uderzeniu z powietrza na irańskie ośrodki atomowe.

Izrael liczy jednak jeżeli nie na udział, to przynajmniej na wsparcie logistyczne ze strony USA. Ameryka, tradycyjny sojusznik państwa żydowskiego, w rejonie Zatoki Perskiej ma olbrzymie siły i trudno sobie wyobrazić powodzenie takiej operacji bez ich pomocy. Wygląda jednak na to, że administracja Baracka Obamy się do tego nie pali.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1103
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1102
Świat
Szef NATO: Musimy oddać Donaldowi Trumpowi sprawiedliwość
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1101
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Świat
Tragiczna lawina w Indiach. Pod śniegiem zostało uwięzionych kilkadziesiąt osób
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”