Korespondencja z Brukseli
– Jesteśmy za wzmocnieniem strefy euro, ale bez kreowania podziałów w Europie. To byłoby nie do naprawienia – powiedział wczoraj Jacek Rostowski w czasie spotkania z eurodeputowanymi z Komisji ds. Gospodarczych Parlamentu Europejskiego. Polski minister finansów stwierdził ostatecznie, że Polska nie przyjmie rygorów nowo tworzonej unii fiskalnej 26 państw UE, dopóki nie będziemy w strefie euro. Ale chce uczestniczyć w dyskusji. Najpierw w czasie negocjacji treści traktatu, a także potem, gdy strefa euro będzie decydować o swoich sprawach.
Wczoraj po południu po raz pierwszy spotkała się licząca około 100 osób grupa robocza, która ma negocjować zapisy traktatu. Według Rostowskiego projekt nowego traktatu dla 26 państw UE (bez Wielkiej Brytanii) powinien uwzględnić dodatkowe zapisy. Po pierwsze, wyrażoną już kilka tygodni temu przez premiera Tuska zasadę „participate, not vote", czyli uczestniczenia bez prawa głosu.
W praktyce Rostowski postuluje, aby ministrowie finansów państw spoza strefy euro mogli uczestniczyć na prawach obserwatora w posiedzeniach eurogrupy, czyli grona ministrów finansów strefy euro. Po drugie, Polska chce teraz rezygnacji z osobnych szczytów strefy euro, choć wcześniej zgodę na to wyraził już polski premier. Według konkluzji jednego ze szczytów UE spotkania przywódców państw strefy euro miałyby się odbywać dwa razy w roku, w sąsiedztwie szczytów UE. Teraz minister finansów chce, aby szczyt był jeden, a tylko jego część ograniczona do problemów strefy euro, z milczącym udziałem szefów państw i rządów spoza UE.
Jaka rola EBC
Rostowski chciałby także sprecyzowania roli Europejskiego Banku Centralnego w walce z kryzysem. Według niego to, co robi teraz EBC, czyli interwencyjne zakupy obligacji rządowych na rynku wtórnym, jest zgodne z traktatem. – Ale ponieważ pojawiają się wątpliwości, to powinno zostać doprecyzowane – stwierdził minister.