Rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną, prowokując największą jak dotąd reakcję wojskową i informacyjną sojuszników. Jak Polska i NATO odpowiedziały na ten incydent? Czego więcej spodziewać się po manewrach Zapad 25? Gościem Michała Szułdrzyńskiego jest Marek Kutarba, publicysta zajmujący się obronnością, który komentuje kulisy nocnej operacji i strategiczne wnioski, jakie powinien wyciągnąć Kreml.

Reklama
Reklama

Operacja rosyjska w powietrzu i w przestrzeni informacyjnej

– Myślę, że Rosjanom udało się podgrzać trochę emocje, natomiast myślę też, że powinniśmy je  tonować – uważa Marek Kutarba, wskazując, że dezinformacja była integralną częścią incydentu.

Kooperatywa badawcza Res Futura jasno wskazała na zorganizowaną kampanię PSY-OPS, która towarzyszyła atakowi mając na celu podważenie zaufania do struktur państwowych i NATO. – Atak rosyjskich dronów na terytorium Polski został natychmiast wykorzystany jako katalizator zorganizowanej kampanii informacyjno-psychologicznej – cytuje raport Michał Szułdrzyński.

Rosyjskie drony i rakiety nad terytorium Ukrainy i Polski, mapa z nocy z 9 na 10 września

Rosyjskie drony i rakiety nad terytorium Ukrainy i Polski, mapa z nocy z 9 na 10 września

Foto: PAP

– To jest dokładnie to, o czym mówię i myślę, że to też pada na podatny grunt – dodaje Kutarba, przypominając, że rosyjskie działania dezinformacyjne są stałym elementem ich strategii od 2021 roku.

Reklama
Reklama

Operacja militarna w polskiej przestrzeni powietrznej trwała całą noc. – Ostatniego drona zestrzelono o godzinie 6.45, a więc całą noc trwało nie tylko ostrzał rosyjski, ale również działania naszego wojska – relacjonuje prowadzący.

Zauważalna była wyjątkowo sprawna koordynacja wojskowa i polityczna. – To jest chyba pierwszy taki przypadek, gdzie w naszym kraju podjęto decyzję jednak o zwalczaniu środkami militarnymi tego zagrożenia – ocenia Kutarba.

Manewry Zapad 25 nie powinny doprowadzić do agresji rosyjskiej

Polska wykorzystała także nowoczesne technologie i sojusznicze wsparcie. – Mieliśmy informacje o holenderskich F-ach 35, które pamiętajmy, są nie tylko samolotem bojowym, ale również latającym centrum danych – przypomina Szułdrzyński.

Istotna była też reakcja polityczna. – Mark Rutte przypomniał, że NATO będzie chroniło każdego centymetra swojego terytorium państw członkowskich i nie będzie tu żadnych wyjątków – zaznacza dziennikarz.

Dron Shahed-136

Dron Shahed-136

Foto: PAP

Zdaniem Kutarby, ten incydent to nie tylko test dla NATO, ale i lekcja dla Rosji. – Myślę, że wysłaliśmy dość wyraźny sygnał, że na dalsze takie trochę granie nam i sojuszowi na nosie przez Rosję pozwalać już nie będziemy.

Reklama
Reklama

W kontekście manewrów Zapad 25, które rozpoczynają się w piątek, eksperci uspokajają, ale nie lekceważą ryzyka. – Można być raczej spokojnym, że te ćwiczenia do żadnej hipotetycznej agresji na państwa NATO wykorzystane nie zostaną – ocenia Kutarba.

Polska zdała egzamin strategicznej komunikacji

Podkreślono też wagę szybkiej i profesjonalnej komunikacji kryzysowej. – Znaleźliśmy się w sytuacji, gdzie wojsko, nie politycy, prowadziło komunikację kryzysową i to jest absolutnie właściwy kierunek – mówi Kutarba.

Polska klasa polityczna, mimo różnic, zareagowała wspólnie i odpowiedzialnie. – Polska klasa polityczna tym razem rzeczywiście pokazuje klasę i pokazuje jak powinna wyglądać w takich sytuacjach współpraca – podsumowuje Kutarba.

Czytaj więcej

Rosyjskie drony nad Polską: Warszawa wystąpiła o uruchomienie art. 4 NATO. Co to oznacza?

Rosyjska agresja informacyjna, militarna i psychologiczna spotkała się z konkretną odpowiedzią. Choć sytuacja jest napięta, to reakcje państwa i sojuszu pokazują, że Polska nie jest bezradna, a NATO gotowe do działania.