Rano helikopter policji dostrzegł podejrzany konwój czterech samochodów w pobliżu miasteczka Gabriel Zamora w zachodniej części kraju.
Gdy policjanci podjęli próbę zatrzymania pojazdów, doszło do strzelaniny. W jej wyniku zginęło czternaście osób. Po południu kolejna wymiana ognia nastąpiła w miejscowości Apatzingan.
Tym razem uzbrojeni członkowie gangów zaatakowali pochód, który chciał uczcić rocznicę śmierci rewolucjonisty Emiliano Zapaty. Najpierw zostali odparci przez policję, jednak po godzinie strzelanina rozpoczęła się na nowo. Tym razem śmierć poniosło osiem osób.
Od kiedy cztery miesiące temu prezydentem Meksyku został Enrique Pena Nieto, w narkotykowej wojnie zginęło przeszło 4,3 tysiąca osób. To prawie 50 dziennie. Ale Nieto mówi o powstrzymaniu wzrostu przemocy, bo za rządów jego poprzednika śmierć poniosło przeszło 70 tys. osób, a zaginęło kolejne 30 tys.
Wojna, początkowo ograniczona do Meksyku, przenosi się na północ od Rio Grande, choć nie w tak krwawej formie. Co roku Amerykanie poświęcają na walkę z meksykańskimi gangami ok. 50 mld dolarów. Już połowa spośród 2,2 mln osób przetrzymywanych w amerykańskich więzieniach trafiła za kratki w związku z przemytem narkotyków przez meksykańsko-amerykańską granicę bądź za handel zakazanymi używkami w samych Stanach Zjednoczonych.