Mińsk od pięciu lat szykował się do przyjęcia jednej z największych w świecie imprez sportowych. W mieście powstały nowe hotele, zbudowane zostały kolejne kilometry nowych dróg. Kibice przyjeżdżający z całego świata oceniają białoruską stolicę jako piękne, europejskie miasto, gorliwie czyszczone przez tysiące porannych sprzątaczy.
Mistrzostwa trwają zaledwie trzy dni, a w mińskich więzieniach znalazło się już ponad trzydziestu aktywistów białoruskiej opozycji. Listę zatrzymanych opublikowało białoruskie centrum obrony prawa człowieka „Wiasna". – Do niektórych aktywistów milicja wkraczała prosto do domu i siłą wywoziła na posterunek. Innych zatrzymywano bez żadnych zarzutów na ulicy – mówi „Rz" Iryna Smiajan-Semianiuk z „Wiasny". – Po kilku godzinach opozycjonistów stawiają przed sądem i ci sami milicjanci, którzy ich zatrzymywali, składają fałszywe zeznania typu: przeklinał w publicznym miejscu – dodaje. Na podstawie takich zeznań sąd skazuje działaczy na kary od dziesięciu do dwudziestu pięciu dni aresztu.
Wśród aresztowanych znaleźli się również byli więźniowie polityczni tacy jak Zmicier Daszkiewicz, który do niedawna odsiadywał wyrok pozbawienia wolności za udział w poprzednich wyborach prezydenckich w 2010 roku. Wtedy Aleksandr Łukaszenko został prezydentem ... po raz czwarty. Do dziś w białoruskim więzieniu przebywa ówczesny kandydat na prezydenta Mikoła Statkiewicz i ośmiu innych działaczy białoruskiej opozycji.
Gdy w Bernie w 2009 roku zapadła decyzja, że mistrzostwa świata w hokeju na lodzie odbędą się na Białorusi, miejscowa opozycja zaapelowała do całego świata by nie przeprowadzać tak ważnej międzynarodowej imprezy w kraju, gdzie są więźniowie polityczni. Wtedy też powstała międzynarodowa inicjatywa „Nie graj z dyktatorem", która wielokrotnie zwracała się do Międzynarodowej Federacja Hokeja na Lodzie (IIHF) z prośbą o zmianę decyzji.
– Mimo wielokrotnych apeli i rezolucji Parlamentu Europejskiego w tej sprawie, Międzynarodowa Federacja Hokeja nie zmieniła zdania, argumentując to tym, że sport jest poza wszelką polityką – mówi „Rz" eurodeputowany dr. Marek Migalski, który dziś bezskutecznie próbował dostać się na Białoruś, by wesprzeć tam rodziny więźniów politycznych. Polskiemu eurodeputowanemu odmówiono wjazdu i zawrócono do Warszawy mimo, że w trakcie mistrzostw Białoruś wprowadziła ruch bezwizowy.