Sprawa dotyczyła zabiegu tzw. kopiowania, czyli przycinania psom uszu i ogonów. Taki zabieg, do niedawna uważany za upiększający psy biorące udział w wystawach, został wprost zakazany w ustawie o ochronie zwierząt od początku 2012 r.
Oskarżony Jan G., prezes Związku Kynologicznego w Polsce, przyznał podczas procesu, że takich zabiegów dokonywał. Oskarżenie dotyczyło jednak zabiegu wykonanego na dogu niemieckim w 2010 r., gdy ustawa o ochronie zwierząt ogólnie zabraniała znęcania się nad nimi, ale o kopiowaniu wprost nie wspominała. – W polskim prawie obowiązuje zasada, że jeśli prawo jest niejasne, to interpretuje się je na korzyść oskarżonego – zaznaczył sędzia Michał Żak, uzasadniając wyrok. Dodał też, że oskarżony działał w zaufaniu do organów państwa, a konkretnie – do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ten właśnie resort w odpowiedziach na poselskie interpelacje wypowiadał się o kopiowaniu, uznając je za zabieg nie tyle weterynaryjny, ile „wynikający z technologii produkcji", a więc legalny.
Wyrok nie jest prawomocny. Adwokat Katarzyna Topczewska, pełnomocnik Fundacji Ius Animalia, będącej w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym, zapowiada apelację.
Dorota Wiland z fundacji Ius Animalia przypomina, że Związek Kynologiczny w Polsce był jedyną organizacją, dla której przepisy o zakazie kopiowania w brzmieniu sprzed 2012 r. były niejasne. Pozostałe organizacje kynologiczne nie miały wątpliwości, że taki proceder jest niedopuszczalny.
Sygnatura akt: III K 267/12