Ochroniarze nie są dziś w stanie odeprzeć ataków chuliganów i osób zakłócających porządek, bo to w większości służba informacyjna, bez żadnych praw, o drastycznie obniżonych kawalifikacjach – wynika z petycji, która wpłynęła do ministerstwa Joachima Brudzińskiego. Jej autor (chce pozostać anonimowy) wskazuje na pilną potrzebę zmian w ustawie o ochronie osób i mienia, koniecznych, by ochrona działała skutecznie.
Po dramacie w Gdańsku
Punktem wyjścia petycji jest tragiczna śmierć prezydenta Gdańska, który zmarł po ataku nożownika podczas charytatywnej imprezy. Mimo obecności agentów ochrony wynajętej przez organizatora Stefan W. wszedł na scenę z 14-centymetrowym nożem i kilka razy dźgnął Pawła Adamowicza.
Choć organizację imprezy pod kątem zapewnienia bezpieczeństwa wciąż bada prokuratura, to już wiadomo, że ochrona po prostu przeoczyła Stefana W. Wykluczono, by wszedł na scenę dzięki identyfikatorowi dla mediów (tak twierdził Dariusz S. z agencji – za co ma zarzuty). – Całość zebranego przez nas materiału oceni biegły z zakresu zarządzania bezpieczeństwem. Ustali, czy agencja działała prawidłowo – mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Tymczasem już teraz autor petycji do MSWiA wnosi o pakiet zmian prawa. Chce ponownego wprowadzenia egzaminów państwowych dla pracowników ochrony w komendach wojewódzkich policji, a także licencji I i II stopnia, jakie obowiązywały w przeszłości. Przestały, bo w styczniu 2014 r. rząd PO–PSL zderegulował rynek ochrony. „Spowodowało to drastyczne obniżenie kwalifikacji pracowników ochrony. Egzaminy w obecnej formie to czysta fikcja" – twierdzi autor petycji. I ocenia, że uwolnienie zawodu ochroniarza spod restrykcji spowodowało, że dziś „dozwolone jest zatrudnianie pracowników ochrony ze stopniem niepełnosprawności, co jest sprzeczne z przepisami ustawy o ochronie osób i mienia".