Z tego artykułu dowiesz się:
- Jakie przeszkody napotyka kanclerz Merz w reformie niemieckiego systemu socjalnego?
- Jak obecna biurokracja utrudnia modernizację państwa?
- Jakie reformy socjalne planuje obecna koalicja rządowa w Niemczech?
- W jaki sposób rosnące wpływy AfD wpływają na niemiecką scenę polityczną?
- Jakie są potencjalne konsekwencje polityczne dla koalicji rządzącej w Niemczech?
W jednym z biur rządowych w Düsseldorfie wiadomości przychodzące jako załączniki w poczcie internetowej są drukowane i rozsyłane dalej przy użyciu wysłużonego faksu. Nie tylko tam. Od dawna wiadomo, że słynna niemiecka biurokracja hamuje postęp oraz uchodzi za symbol niezdolności Niemców do modernizacji państwa.
– Musimy dzisiaj zrozumieć, że wiele rzeczy musi się zmienić, aby poprawić funkcjonowanie kraju – apeluje wybrany zaledwie pół roku temu kanclerz Friedrich Merz (CDU). Stąd cały pakiet zapowiadanych od dawna reform, w tym biurokracji. Zbliżająca się do końca jesień miała być okresem przeprowadzenia najważniejszych z nich. Jest już jasne, że tak się nie stanie, a „Handelsblatt” zadaje nawet pytanie: W jaki sposób koalicja zamierza uniknąć „zimy rozczarowań”? Wskazuje przy tym na katastrofalne dla rządu notowania sondażowe i rosnącą wzajemną nieufność pomiędzy koalicjantami, czyli chadecją CDU/CSU oraz socjaldemokratami z SPD.
System pomocy, którego nie daje się zreformować
Rzecz dotyczy trzech najważniejszych przedsięwzięć: zmiany rekrutacji do rozbudowywanej Bundeswehry oraz dwóch niezwykle ważnych reform socjalnych – Bürgergeld, czyli świadczeń dla bezrobotnych, niezdolnych do pracy czy zarabiających zbyt mało na godne życie, a także reformy świadczeń emerytalnych.
Partnerzy koalicji zdołali już dojść do porozumienia na temat koniecznych zmian, ale daleko jeszcze do przedstawienia w Bundestagu gotowych projektów ustaw. W obu partiach rządowych pojawiły się wątpliwości i nowe propozycje. W CDU młodzieżowa przybudówka Junge Union (JU) postawiła weto przeciwko utrzymaniu w przyszłości minimalnych emerytur państwowych na poziomie 48 proc. średniej płacy krajowej, gdyż młodzi nie chcą spłacać długów swych dziadków i rodziców.