Lekarze, chcąc uratować dziecko i umożliwić mu dalszy rozwój w łonie matki, przez 56 dni sztucznie utrzymywali kajakarkę przy życiu. Ze względu na to, że urodzone po 32. tygodniu ciąży wcześniaki mają duże szanse na przeżycie, celem lekarzy było dotrwanie do tego czasu.
Choć termin porodu początkowo ustalono na 29 marca, ostatecznie cesarskie cięcie wykonano dzień wcześniej. To właśnie wtedy na świat przyszedł ważący 1,7 kg Salvator, którego stan oceniono jako dobry. Chłopiec w szpitalu zostanie jeszcze prawdopodobnie przez co najmniej trzy tygodnie.
Kilka dni po narodzinach Salvatora odbyły się uroczystości pogrzebowe jego matki.
Sprawę skomentował szef komisji etycznej szpitala, Filipe Almeida, który wyjaśnił, że decyzja o utrzymaniu dziecka przy życiu w łonie matki została podjęta wspólnie z rodziną zmarłej kobiety. Jak podkreślił, Sequeira nie złożyła deklaracji, która unieważniałaby domniemaną zgodę na pobranie narządów. - Bycie dawcą nie polega tylko na oddaniu wątroby, serca lub płuc, ale także na oddaniu siebie, aby dziecko mogło żyć - powiedział. - Nikt nie ma prawa przerywać procesu decyzyjnego matki - podkreślił w rozmowie z portalem Observador.
Jak pisze BBC, ojciec chłopca chciał, aby dziecko się urodziło, podobnie jak reszta rodziny. Matka Sequeiry, Maria de Fátima Branco, powiedziała w rozmowie z portugalską telewizją, że 26 grudnia pożegnała się z córką, a decyzję o narodzinach dziecka podjęto, gdyż partner zmarłej zawsze marzył, aby zostać ojcem.
Nie jest to pierwszy taki przypadek. W 2016 roku w Lizbonie urodziło się dziecko, które przeżyło 15 tygodni w łonie martwej matki.