Do wypadku doszło w kwietniu ubiegłego roku w Stargardzie Szczecińskim. 2,5-letni Adrian przyszedł z rodzicami do sklepu Netto. Gdy ci spuścili go z oka, zdjął z półki butelkę z preparatem do udrażniania rur Kret, odkręcił zakrętkę i połknął kilka granulek. W ciężkim stanie trafił do szpitala. Miał poparzony przełyk, żołądek i gardło.
Sprawą zajęła się prokuratura, która jednak po kilku miesiącach śledztwo umorzyła, nie stwierdziwszy znamion przestępstwa.
[wyimek]Przeciwko producentowi kreta zamierza wystąpić pełnomocnik rodziny chłopca [/wyimek]
Pełnomocnicy rodziny chłopca wnieśli na tę decyzję zażalenie. Wczoraj rozpatrywał je sąd. I stanowisko prokuratury podtrzymał. Sędzia Halina Waluś uznała, że trudno obarczać odpowiedzialnością producenta i sprzedawców z Netto, bo gdy doszło do wypadku, nie obowiązywały przepisy mówiące, jak zabezpieczać opakowania z chemikaliami i jak takie produkty eksponować w sklepach. W dodatku niemożliwe okazało się zbadanie pojemnika, który otworzył Adrian – nie udało się go odnaleźć. Sędzia stwierdziła, że winy nie ponoszą też rodzice.
– Wystąpimy na drogę cywilną przeciw producentowi, a być może i sieci Netto – zapowiada Maciej Kwiecień z Centrum Dochodzenia Odszkodowań Marshal, które reprezentuje rodzinę Adriana. Według niego butelki z kretem stały w miejscu zbyt łatwo dostępnym dla dzieci, a zabezpieczenia preparatu pozostawiały wiele do życzenia. – Nasi pracownicy sprawdzali sklepy w różnych częściach Polski. Natrafiali tam na butelki kreta, które w ciągu chwili mogli bez trudu odkręcić jedną ręką. Mamy dokumentujące to nagrania – podkreśla Kwiecień.