Dziennikarze coraz częściej łączą pracę z polityką

Coraz więcej dziennikarzy prze do polityki, nie rezygnując z pracy w redakcjach. Prawo tego nie zakazuje. Ale czy nie upada etos?

Publikacja: 17.02.2011 20:04

Wśród radnych w sali Urzędu Miejskiego w Słupsku od ostatnich wyborów zasiada dziennikarz Radia Kosz

Wśród radnych w sali Urzędu Miejskiego w Słupsku od ostatnich wyborów zasiada dziennikarz Radia Koszalin

Foto: KFP, Maciej Kosycarz Mac Maciej Kosycarz

Nie było łez ani kwiatów na pożegnanie, choć dobry obyczaj nakazuje, że gdy dziennikarz przechodzi do polityki, kupuje bilet w jedną stronę.

Nazajutrz po uroczystej sesji rady miejskiej w Słupsku, na której Andrzej Watemborski złożył ślubowanie radnego, jak co dzień usiadł przed mikrofonem w Radiu Koszalin, żeby opisywać lokalną rzeczywistość. I opisuje ją do dziś, choć trudno orzec, czy wciąż jako niezależny obserwator, czy już jako radny opozycji.

Wieloletni dziennikarz i szef słupskiej redakcji publicznego Radia Koszalin mówi, że nie ma z tym problemu. – To dwie różne sprawy. Rozdzielam je – kwituje.

– Tego nie da się rozdzielić – protestuje Piotr Ostrowski, prezes i redaktor naczelny RK. – A jeśli pójdziemy w tę stronę, za chwilę nikt nie będzie wierzył, że dziennikarze są bezstronni.

[srodtytul]Medialny desant na stołki w ratuszu[/srodtytul]

Do ostatnich wyborów samorządowych ruszyła armia dziennikarzy. Wśród nich także reprezentanci poważnych redakcji. Tylko w Katowicach na karierę samorządowca postawiło siedmioro dziennikarzy, wśród nich komentator sportowy Andrzej Zydorowicz z TVP (został radnym Katowic z listy PO), Beata Tomanek (startowała na radną z listy PO) czy Maciej Szczawiński – z listy komitetu prezydenta Katowic Piotra Uszoka.

Jacek Filus, szef Radia Katowice, kwitował: – Zakazując dziennikarzom startu w wyborach, ograniczyłbym ich prawa obywatelskie.

Reporterowi "Rz" zaś oznajmił: – Przecież samorząd to nie polityka.

O fotele radnych ubiegało się aż ośmiu dziennikarzy rzeszowskich "Super Nowości", w tym sam wicenaczelny Roman Madejowski. Gazeta w kampanii bezpardonowo atakowała prezydenta Tadeusza Ferenca. "Rz" ujawniła, że redaktorzy "SN" usiłowali zarejestrować nawet kilka komitetów, których nazwy miały ośmieszać prezydenta (np. "Dziadek Ferenc musi odejść").

W Opolu zrobiło się gorąco, gdy wyszło na jaw, że z listy PSL do sejmiku startuje doświadczona dziennikarka Radia Opole Halina Nabrdalik. Piotr Moc, naczelny stacji, oświadczył wówczas, że taki start "świadczy o dobrym wizerunku – znajomości radia przez słuchaczy oraz osób je tworzących".

[srodtytul]W pułapce[/srodtytul]

A w Radiu Koszalin problem dojrzewał. – Kiedy Andrzej Watemborski oświadczył, że będzie kandydował, zamurowało mnie, bo to świetny, doświadczony radiowiec – mówi Ostrowski. – I musiał wiedzieć, że to sytuacja dla dziennikarza co najmniej dwuznaczna. Że tak nie można.

Ale szef stacji usłyszał, że co nie jest zabronione, jest dozwolone.

Watemborski wystartował z bezpartyjnego komitetu Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej, byłej współpracowniczki prezydenta Słupska Macieja Kobylińskiego, obecnie pierwszej rywalki prezydenta. To ona z poparciem PO (nie wystawiła kandydata) starła się z Kobylińskim w wyborach prezydenckich. Watemborski miał być wiceprezydentem Słupska. Wybory wygrał Kobyliński.

Watemborski został radnym, którego klub w radzie się liczy. Wybrano go na wiceprzewodniczącego RM w Słupsku.

Ostrowski: – Zawiesiłem na czas kampanii jego audycje polityczne i społeczne, bo rozmowa na antenie np. o tym, czy Słupsk jest dobrze odśnieżony, też ociera się o politykę. Ale czy mam co tydzień robić listę tematów, których nie wolno mu poruszać?

– Zrobiło się groteskowo – wspomina jeden ze słupskich dziennikarzy. – Bo np. o 9 rano Andrzej na antenie komentował program sesji rady miejskiej, a o 10 już w niej uczestniczył jako jej wiceprzewodniczący. Niektórzy mieli ubaw.

– A ja mam związane ręce i problem – mówi Piotr Ostrowski. – Bo w tym samym czasie stajemy na rzęsach, żeby uwiarygodnić stację i zdobywać nowych słuchaczy.

[srodtytul]Bezradne rady[/srodtytul]

Prawo nie zakazuje dziennikarzom startu w wyborach, ale dziennikarski kodeks obyczajowy przyjęty przez branżowe stowarzyszenia mówi jasno, że "dziennikarze mają obowiązek chronić niezależność i wiarygodność uprawianego zawodu".

Ale np. zarząd Polskiego Radia SA startu dziennikarzom nie wyperswadował. Uznał, że wystarczy, jeśli wezmą urlopy na czas kampanii. KRRiT napomknęła zaś jedynie o "wątpliwościach".

Chaos utrwaliło stanowisko Rady Etyki Mediów. Wprawdzie uznała ona, że "dziennikarze etatowi mediów, a zwłaszcza publicznych, nie powinni we własnym interesie prowadzić kampanii wyborczej" i że "przyzwolenie szefów, choć dopuszczalne prawnie, może być przejawem upartyjnienia mediów", ale ostateczne furtkę otworzyła jeszcze szerzej. Wskazała bowiem, że dziennikarze, "jeśli kandydują (...) powinni wyraźnie poinformować o swej decyzji opinię publiczną".

Magdalena Bajer, szefowa REM, osobiście wykluczająca łączenie pracy dziennikarza z polityką, przyznaje, że to oświadczenie jest "miękkie". – To była decyzja kolegialna. Nie wszyscy widzą problem tak jak ja.

Wyborcy chyba lepiej rozumieją powinności dziennikarskie, bo większość dziennikarzy kandydujących w wyborach przepadła. Ale do sytuacji, w jakiej znaleźli się wybrani, nikt się nie odniósł.

Tymczasem w Słupsku doszło do niezwykłego precedensu.

[srodtytul]Bronią radnego dziennikarza[/srodtytul]

Żeby ratować twarz redakcji w Słupsku, szef Radia Koszalin zaproponował redaktorowi radnemu stanowisko kierownika administracyjnego. – Ale trafiłem na mur – mówi Piotr Ostrowski. Żeby zmienić umowę radnemu, trzeba zgody samorządu. Wniosek prezesa RK trafił na sesję. I przepadł. Wszyscy radni głosowali przeciw.

Dziennikarza broniła m.in. klubowa koleżanka Krystyna Danilecka-Wojewódzka. Powołując się przy tym na kazus Radia Katowice, szarżowała: – Pan Watemborski kandydował do rady z komitetu niezależnego, reprezentuje swoich wyborców i na pewno nie będzie ideologizował swojej pracy.

Jej słowa nie przypadkiem wybił w swojej relacji regionalny dziennik "Głos Pomorza".

– Ja go nawet po ludzku rozumiem, że szuka nowych wyzwań – mówi o Watemborskim Zbigniew Marecki, publicysta "GP". – Ale zawodowo go nie rozumiem, bo jednak przeszedł na drugą stronę mocy, nie dokonując oczywistego wyboru.

Marecki wie, co mówi. Sam był radnym pierwszej kadencji wolnego samorządu. – To była nieporównywalna sytuacja, bo w 1990 r. wszystko tworzyło się od zera, także dziennikarskie standardy – opowiada. – Podziały przebiegały wówczas według zasady komuna – opozycja, a nie dziennikarz – polityk. Ale nawet wtedy bardzo szybko się przekonałem, że nie da się być dziennikarzem i samorządowcem jednocześnie. Prędzej czy później pojawia się supernews i dylemat, co jest ważniejsze: ten news czy lojalność wobec kolegów polityków?

O tym, jak można się pogubić w pełnieniu społecznych ról, świadczy przykład Sebastiana G., wałbrzyskiego dziennikarza lokalnej TV Twoja, który startował do rady miejskiej. Podczas I tury przeprowadzał dziennikarskie prowokacje tropiące korupcję wyborczą politycznych rywali. To miał być koronny dowód w głośnym procesie o unieważnienie wyników wyborów.

G. został przesłuchany w związanym z aferą pobocznym procesie. Na miejsce świadka nie miał daleko, bo właśnie rejestrował dla swojej stacji przebieg rozprawy. Okazało się, że osobiście miał namawiać do opowiadania przed kamerą o tym, jak płaciło się za głosy. Jeden z prawników nie wytrzymał i zapytał: – Nie czuje pan dyskomfortu, występując jednocześnie jako dziennikarz i kandydat na radnego, który tropił korupcję wyborczą swoich konkurentów? Sebastian G. odparł, że nie. Po czym wrócił za kamerę, by dalej nagrywać rozprawę.

[srodtytul]Po drugiej stronie[/srodtytul]

– To jest niedopuszczalne pomieszanie z poplątaniem – ocenia takie zaangażowanie dziennikarzy Julia Pitera, minister ds. walki z korupcją, kiedyś szefowa Transparency International Polska. – Dziennikarz sam powinien wiedzieć, czego mu nie wolno, i szanować to, że jest okiem i uchem obywatela. Bo jeśli wchodzi do polityki, staje się jej zakładnikiem.

Pitera ma żal do dziennikarskich korporacji, że nie dopilnowały przestrzegania zawodowych standardów. Ale przyznaje, że winne jest także jej środowisko. – To jednak my, politycy, pozwoliliśmy, żeby np. w radach programowych mediów publicznych zasiadali politycy.

Dr Zbigniew Sewerski, etyk z UW: – Dziennikarze imitują zwyczaje świata naszej polityki, o której wiele się da powiedzieć, ale nie to, że jest przejrzysta. Łączenie dziennikarstwa z polityką to jaskrawy przykład konfliktu interesu.

– Miałem dość bezradności – tłumaczy Watemborski. I narzeka, że interwencje i krytyka dziennikarska coraz częściej pozostawały bez echa. – Uznałem, że jako człowiek, który dobrze zna problemy miasta, zrobię więcej, będąc także tam, gdzie podejmuje się decyzje.

Nie zgadza się z zarzutami, że nadużywa zaufania słuchaczy. – Gdyby słupszczanie powiedzieli: "Watemborski, trzymaj się lepiej dziennikarstwa", toby mnie nie wybrali – wyjaśnia. – Ale wybrali.

Uważa przy tym, że jest uczciwszy od wielu kolegów po fachu, bo nie ukrywa swojego zaangażowania. – Nie trzeba być politykiem, żeby w eterze czy gazecie dawać do zrozumienia, że się lubi PiS czy PO – kwituje. Czemu nie odszedł z radia? – Niektórym się wydaje, że z diety radnego można wyżyć – mówi, ale zastrzega: – Jeśli się okaże, że łączenie funkcji dziennikarza z funkcjami w samorządzie będzie dla mnie dyskomfortem, zrezygnuję. Z mandatu czy radia? – pytam.

Watemborski: – Z mandatu. Bo radnym się bywa, a dziennikarzem się jest.

Nie było łez ani kwiatów na pożegnanie, choć dobry obyczaj nakazuje, że gdy dziennikarz przechodzi do polityki, kupuje bilet w jedną stronę.

Nazajutrz po uroczystej sesji rady miejskiej w Słupsku, na której Andrzej Watemborski złożył ślubowanie radnego, jak co dzień usiadł przed mikrofonem w Radiu Koszalin, żeby opisywać lokalną rzeczywistość. I opisuje ją do dziś, choć trudno orzec, czy wciąż jako niezależny obserwator, czy już jako radny opozycji.

Pozostało 95% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie