Umierający w aucie chłopiec, zdjęcia dzieci rozpiętych na krzyżach utworzonych przez ramiona dorosłych, maluchy w strojach kąpielowych namawiające, aby „ściągnąć je do siebie” – to tylko niektóre z kampanii społecznych z udziałem najmłodszych. Zbyt drastyczne? Zdaniem ekspertów takie właśnie muszą być, żeby kwestia problemów dzieci przebiła się przez szum informacyjny.
– Z reguły jestem przeciwna zbyt drastycznym kampaniom reklamowym. Uważam, że takie, okrutne czy niesmaczne, iż nie można na nie patrzeć, nie przynoszą oczekiwanego skutku – mówi Renata Ropska, specjalistka od reklamy ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – Jednak w przypadku dzieci sięganie po takie metody jest uzasadnione. Po prostu czasami trzeba ludźmi mocno potrząsnąć – tłumaczy ekspertka.
Śmierć w upale
Internetowym hitem ostatnich tygodni, także w Polsce, był amerykański film pokazujący, jak umiera pozostawione w szczelnie zamkniętym samochodzie dziecko. Matka w tym czasie weszła do sklepu kupić tylko kilka rzeczy. Pokazywana przez operatora ich lista jest naprawdę krótka. Zakupy się jednak przedłużają – matka najpierw spotyka koleżankę, potem pisze esemesa, a na koniec stoi w kolejce do kasy. Film jak na spot reklamowy jest niezwykle długi, ale chodzi w nim o to, aby uświadomić, że potrzeba zaledwie kilku minut, aby w aucie temperatura podniosła się do takiego poziomu, by maluchowi wysiadł mózg i serce.
Nie wiadomo, czy dziecko ze spotu umarło. Film kończy się w momencie, kiedy zostaje wyjęte z samochodu i odbywa się reanimacja.
To jednak nie jedyna w ostatnim czasie kampania przedstawiająca dzieci umierające z powodu głupoty dorosłych. Podobny element występuje w kampanii „Los Intocables” autorstwa Erika Ravelo, dyrektora kreatywnego w Fabrica – the Benetton Group Communication Research Center.