Reklama

Prof. Włodzimierz Gogołek: Wykrycie hejtera kosztuje

- Rozpowszechnianie hejtu w skali szkoły, miasta, a nawet świata jest dziecinnie proste. Korzystaniu z tego sprzyja poczucie anonimowości w sieci - mówi prof. Włodzimierz Gogołek, ekspert w dziedzinie technologii informacyjnych, UW

Aktualizacja: 07.04.2017 07:16 Publikacja: 07.04.2017 07:09

Prof. Włodzimierz Gogołek: Wykrycie hejtera kosztuje

Foto: Flickr

Rzeczpospolita: W 2016 r. odnotowano 701 spraw związanych z przestępstwami z nienawiści w internecie. Skąd w sieci tyle nienawiści?

Włodzimierz Gogołek: Drzemie ona w ludzkiej naturze, ma coraz częściej podłoże biznesowe i polityczne. Mówimy o hejtingu, nienawiści, ale przecież pojęcie „paszkwilu" istnieje od dawna. Z tym że paszkwile sprzed lat wymagały dużego wysiłku w ich upowszechnieniu. Teraz mamy ogólnodostępne, tanie, multimedialne, globalne kanały komunikacji. Rozpowszechnianie hejtu w skali szkoły, miasta, a nawet świata jest dziecinnie proste. Korzystaniu z tego sprzyja poczucie anonimowości w sieci.

Czy nie jest ono złudzeniem?

Jest. Odnalezienie hejtera jest kwestią jego (braku) kompetencji i pieniędzy. Przeciętnego autora obraźliwych wpisów można odszukać niewielkim wysiłkiem, ale jeżeli ktoś ma sporą wiedzę o sieci, to jego zidentyfikowanie może kosztować nawet setki tysięcy dolarów. Wszystko sprowadza się do umiejętnego anonimizowania poczynań w sieci.

Na czym to polega?

Reklama
Reklama

Na korzystaniu z serwisów utrudniających dotarcie do źródła hejtu. To tak, jakbyśmy wysłali oczerniający kogoś list z Warszawy do Ciechocinka, który będzie szedł przez Moskwę, Pekin, Chicago, Tokio... We wszystkich punktach są informacje o tym, skąd przyszedł list, ale ich uzyskanie wymaga ogromnych kosztów. Większość hejterów nie ma jednak dostatecznej wiedzy o skutecznym ukrywaniu się w sieci. Nie zdają sobie sprawy, że np. wysłanie e-maila jest niczym wysłanie kartki pocztowej bez koperty.

Nienawiść w sieci można jakoś ograniczyć?

Sądzę, że tak. Wydaje się, że świat ku temu zmierza. Zwiastunem tego jest – bolesna dla wielu – identyfikacja naszych kart telefonicznych. Jestem przekonany, że w krótkim czasie będą powstawały sieci, w których będziemy w pełni identyfikowalni.

Abstrahując od hejterów, pełna identyfikacja może być niebezpieczna.

Przypomnę, że od kilkunastu lat mamy ludzkie implanty, chipy wielkości ziarenka ryżu, które są wstrzykiwane w ludzkie ciało (zazwyczaj w przedramię). Zawierają one nasze imię i nazwisko, adres, historię choroby. Jeżeli coś złego się z nami dzieje, to lekarz od razu wie, jak temu zaradzić. Chipy te są różnie wykorzystywane. W niektórych krajach służą np. jako karta płatnicza, w innych do śledzenia naszych spacerów po parku... Oto „Nowy wspaniały świat".

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Sondaż. Czy Niemcy rozliczyły się za zbrodnie wojenne? Polacy wyjątkowo zgodni
Społeczeństwo
Sondaż: Polskie wojska jako gwarancja bezpieczeństwa dla Ukrainy? Znamy zdanie Polaków
Społeczeństwo
Nagroda Giedroycia dla poety-żołnierza Serhija Żadana i prof. Krzysztofa Pomiana
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Społeczeństwo
Laudacja na cześć Serhija Żadana, laureata Nagrody „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama