Jak budować źle zaprojektowane Orliki

Architekci wyliczają błędy w projekcie boiska. – Jak w tych gminach, które już zbudowały obiekty, uzyskano pozwolenia na budowę i odbiór sanepidu – dziwią się

Publikacja: 04.07.2008 04:13

Jak budować źle zaprojektowane Orliki

Foto: Rzeczpospolita

Od soboty „Rz” opisuje kłopoty gmin, które wzięły udział w programie „Twoje boisko – Orlik 2012”. Ujawniliśmy, że inwestycja jest znacznie droższa od zakładanego przez Ministerstwo Sportu miliona zł.

Okazuje się, że projekt zaplecza sanitarnego dla boiska ma wady: brak pisuarów w ubikacjach dla mężczyzn, nieprzystosowanie zaplecza dla osób niepełnosprawnych czy niewymiarowe drzwi. – To poważne błędy projektowe, od dłuższego czasu staramy się o zmianę stanowiska ministerstwa – bez przeróbek budynku zaplecza nie możemy zakończyć projektu opiniami rzeczoznawców higieniczno-sanitarnych – twierdzi Rafał Skoumal, który przygotowuje adaptację ministerialnego projektu dla jednej z gmin południowej Polski. A ministerialnego projektu boiska nie można zmieniać: takie są warunki przyznania 330 tys. zł dotacji od rządu.

Małgorzata Pełechaty, rzeczniczka ministra sportu i turystyki, zapewnia, że gminy mają dowolność w dostosowaniu projektu do swoich potrzeb.Zaplecze boiska – toalety dla młodzieży i pokoik dla trenera – to po prostu bardzo drogi kontener. – Cena (2,5 tys. zł za metr kwadratowy) powala z nóg. Za tę kwotę można zbudować dowolne zaplecze w technologii tradycyjnej – wytyka Skoumal.

Architekci dziwią się, jak to możliwe, że przy takich błędach udało się w kilku gminach uzyskać pozwolenia i otworzyć boiska Orlik.

Sprawdziliśmy we wsi Izdebki na Podkarpaciu, gdzie boisko Orlika otwarto bez kłopotów formalnych 1 czerwca. – Nic nie trzeba było zmieniać w projekcie ministerstwa, bo jest świetny – zapewnia wójt gminy Nozdrzec, do której należą Izdebki, Antoni Gromala.

Jednak gmina w ogóle nie miała pozwolenia na budowę, choć boisko to obiekt użyteczności publicznej, ale jedynie zgłoszenie inwestycji w starostwie. – Mamy jedno zaplecze kontenerowe, 25 metrów kwadratowych, to nie musimy mieć pozwolenia – ucina wójt.

Sanepid też nie miał uwag. – Uznaliśmy, że wymogi sanitarne spełnia pobliska szkoła, która ma w pełni wyposażone sanitariaty. Zaplecze boiska uznaliśmy za awaryjne – tłumaczy Tadeusz Pióro, dyrektor sanepidu w Brzozowie. W efekcie do toalety dzieci muszą przebiec przez ulicę ok. 30 m.

Wójt Gromala uznaje uwagi za polityczne: – Z boiska korzystać może 1100 dzieci z naszych wsi, z czego 900 dożywiamy. O co tu robić aferę. Trzeba się cieszyć, że boisko w ogóle jest.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki i.kacprzak@rp.pl

Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam