Drugie życie zaginionych

Polacy coraz częściej sami ucinają kontakt z rodziną. Wielu znika, wyjeżdżając za granicę

Publikacja: 23.11.2009 02:19

Alkohol, strata pracy, a w jej wyniku bezdomność – to według brytyjskiej organizacji Missing People

Alkohol, strata pracy, a w jej wyniku bezdomność – to według brytyjskiej organizacji Missing People los 28 proc. zaginionych. Na zdjęciu dworzec Victoria Coach Station w Londynie

Foto: Reporter

Co roku na policję zgłaszanych jest około 16 tys. zaginięć. Nie ma tygodnia, żeby na stronie [link=http://Zaginieni.pl]Zaginieni.pl[/link] nie pojawiły się nowe zdjęcia. Z niektórymi udaje się szybko skontaktować, są i tacy, na których rodziny czekają latami.

[srodtytul]Ucieczka po zmianę[/srodtytul]

Zuzanna Ziajko z fundacji Itaka zajmującej się poszukiwaniami zaginionych przyznaje, że nie wszystkim musiało się przydarzyć coś niedobrego. – Coraz częściej zdarza się, że ludzie znikają celowo – mówi. – Chcą zmienić swoje życie i uciec przed problemami.

Andrzej Minko, autor telewizyjnego programu „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”, dodaje, że najłatwiej w takich sytuacjach wyjechać za granicę. – Można wynająć mieszkanie i funkcjonować wśród wielu innych Polaków w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy Grecji. Człowiek daje nura w społeczeństwo i nikt go nie znajdzie – tłumaczy. Takie przypadki coraz częściej pojawiają się w programie.

– Zdarza się, że ktoś wychodzi po papierosy do kiosku i nie wraca – mówi Agnieszka Hamelusz z Komendy Głównej Policji. – Zostawia wszystko, co ma, zmienia miejsce zamieszkania, kraj, rodzinę, a nawet tożsamość.

[srodtytul]Zostawić Polskę[/srodtytul]

– Już jedna trzecia wszystkich zgłaszanych do nas spraw dotyczy zaginięć poza granicami naszego kraju – wylicza Ziajko. W jej ocenie takich przypadków zaczęło masowo przybywać, odkąd Polacy mogą legalnie pracować w innych państwach Unii.

Potwierdzają to dane konsulatów. Trafia do nich coraz więcej próśb o pomoc w odszukaniu zaginionych.

Polski konsulat w Paryżu tylko w 2009 roku przyjął ich ponad 180. W Berlinie przyjmuje w tygodniu nawet dwa, trzy zgłoszenia (a to jedna z czterech placówek w Niemczech). W Wielkiej Brytanii, do której wyemigrowało najwięcej Polaków, w tym roku wydział konsularny ambasady otrzymał 105 spraw dotyczących poszukiwania osób i 450 próśb o ustalenie adresu – głównie na wniosek urzędów i osób prywatnych poszukujących dłużników alimentacyjnych.

[srodtytul]Nie chcą kontaktu z rodziną[/srodtytul]

Polacy szukają też bliskich, korzystając z pomocy angielskich organizacji – takich jak Look4Them czy Get Connected.

Ze statystyk Missing People, jednej z największych na Wyspach organizacji pomagającej w poszukiwaniach zaginionych, wynika, że każdego roku ginie tam kilkuset naszych rodaków.

Wstrząsający może być fakt, że dwie trzecie świadomie zrywa kontakt z rodziną, by w ten sposób pozbyć się m.in. uciążliwego partnera, obowiązku utrzymania pozostawionych w kraju bliskich czy też uwolnić się od wierzycieli.

16 proc. znika na skutek utraty pamięci lub chorób o podłożu psychicznym, które, jak podkreśla Missing People, często ujawniają się u emigrantów narażonych w obcym kraju na ciągły stres i rozdzielonych z rodziną. Emigranci zrywają też kontakt z bliskimi na skutek choroby alkoholowej, kłopotów z prawem czy utraty pracy, a w jej wyniku bezdomności (28 proc. przypadków).

– Odsetek osób, które znajdują się martwe, wynosi niespełna procent – podkreśla Jo Youle, rzecznik Missing People.

Robert Szaniawski z polskiej ambasady w Londynie potwierdza, że odnalezione osoby w wielu przypadkach nie chcą skontaktować się z rodziną. – Dotyczy to blisko 50 proc. – mówi.

Dlaczego? Według Ziajko jednym z powodów jest wstyd. – W sytuacjach, kiedy ktoś wyjechał do pracy za granicę, a na bilet składała się cała rodzina, ciężko się przyznać do porażki, utraty pracy i braku pieniędzy na powrót – opowiada. – Dlatego wielu emigrantów zrywa łączność z rodziną, często kończy na ulicy. A do kontaktu z bliskimi nikogo nie można zmusić. Namawiamy jednak do cywilnej odwagi, do tego, aby dać przynajmniej znać, że się żyje. Takiej informacji rodzina potrzebuje najbardziej.

[srodtytul]Gdzie jest Aneta[/srodtytul]

O tym, co znaczy brak jakiejkolwiek informacji o bliskiej osobie, wie najlepiej Andrzej. Od dwóch lat szuka siostry – Anety Grygorowicz, która zaginęła w Wielkiej Brytanii. – Często się zastanawiam, co się z nią dzieje. Za każdym razem powraca jednak myśl, że gdyby chciała się ze mną skontaktować, to wie, gdzie mnie szukać – mówi „Rz” Andrzej.

Aneta przyjechała na Wyspy w 2006 roku. W Ustce, skąd pochodzi, nie mogła znaleźć pracy. Wspólnie z mężem zadecydowali, że dołączy do brata mieszkającego w Londynie, a on zajmie się wychowaniem córek. Nie znała angielskiego, więc musiała się zadowolić pracą w przeciętnej restauracji. Przez jakiś czas Aneta pomagała rodzinie. Potem kontakty stały się sporadyczne. 

– Nasza mama, zaniepokojona jej postępowaniem, postanowiła przyjechać do Londynu, by sprawdzić, co się dzieje. Na dzień przed jej wizytą Aneta wyprowadziła się ode mnie, nadal mieliśmy jednak kontakt telefoniczny – opowiada Andrzej. W końcu jej telefon zamilkł.

Mężczyzna ciągle przeżywa zaginięcie siostry. Czuje się współodpowiedzialny, bo w Wielkiej Brytanii była pod jego opieką.

[srodtytul]Nie pamiętam mamy[/srodtytul]

– Kiedy bliska osoba przepada bez śladu za granicą, szanse na jej powrót do domu drastycznie maleją – przyznaje Jo Youle z Missing People.

Anna Bramska z polskiego konsulatu w Paryżu dodaje, że we Francji znalezienie kogoś, kto zniknął z własnej woli, graniczy z cudem. – Nie ma obowiązku meldunkowego, więc trudno sprawdzić, gdzie dana osoba mieszka. Jeśli nie uległa wypadkowi czy nie została zatrzymana przez policję, możemy trafić na jej ślad, gdy stara się np. o ubezpieczenie medyczne.

Specjaliści podkreślają, że w Europie wciąż brakuje organizacji, które pomagają odnaleźć dorosłych.

Dlatego rodziny liczą na Internet. „Jestem Ola, mam sześć lat i nie pamiętam swojej mamy – tak zaczyna się jedno z dramatycznych ogłoszeń na portalu YouTube. – Bardzo chciałabym, kiedy pojedziemy do Anglii, jeżeli to możliwe, pójść na spacer i zobaczyć tam mamę” – wyznaje dziewczynka.

Rodziny zamieszczają też ogłoszenia na polonijnych portalach. Na tym przeznaczonym dla brytyjskiej Polonii ([link=http://angolia.co.uk]angolia.co.uk[/link]) powstała nawet specjalna rubryka „Zaginieni”.

Swój anons umieścił tam Andrzej, kilka dni temu po raz kolejny podjął próbę odnalezienia siostry. Założył konta na kilku portalach społecznościowych, by w razie potrzeby Aneta mogła go odnaleźć w sieci.

[ramka][srodtytul]Zobacz listę osób zaginionych[/srodtytul]

[b][link=http://www.zaginieni.pl]www.zaginieni.pl[/link][/b][/ramka]

Co roku na policję zgłaszanych jest około 16 tys. zaginięć. Nie ma tygodnia, żeby na stronie [link=http://Zaginieni.pl]Zaginieni.pl[/link] nie pojawiły się nowe zdjęcia. Z niektórymi udaje się szybko skontaktować, są i tacy, na których rodziny czekają latami.

[srodtytul]Ucieczka po zmianę[/srodtytul]

Pozostało 95% artykułu
Społeczeństwo
Obchody Dnia Niepodległości w cieniu prezydenckiej polityki
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Społeczeństwo
Marsz Niepodległości idzie przez Warszawę
Społeczeństwo
Ile osób było na Marszu Niepodległości? Jest komunikat
Społeczeństwo
Andrzej Duda: Polska jest dziś częścią wolnego świata, UE i NATO
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Społeczeństwo
Do kogo wojsko strzela na granicy, czyli strefa zmilitaryzowana
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni