Dobre imię zmarłej w 2005 r. siostry Joanny Lossow FSK, franciszkanki z Lasek, pionierki ekumenizmu w Polsce, było zagrożone po tym, jak w ubiegłym roku tygodniki „NIE" i „Polityka" opisały historię Ewarysta Walkowiaka.
Twierdził, że udało mu się ustalić, iż jego biologiczną matką była właśnie siostra Joanna, a ojcem niemiecki oficer i jej daleki kuzyn Hans von Lossow. Dziecko miało zostać odebrane matce przez zakonnice z Lasek i oddane na wychowanie obcej rodzinie. Według Walkowiaka siostra Lossow przez całe życie sporządzała zapiski w formie „listów do syna".
Mężczyzna zlecił badania genetyczne, w których wykorzystał materiał genetyczny bratanicy franciszkanki oraz znaczki przyklejane kilkadziesiąt lat temu przez s. Lossow, na których mogły zachować się pozostałości jej śliny. Wynikało z nich, że Walkowiak jest na pewno krewnym zakonnicy, natomiast prawdopodobieństwo, iż była ona jego matką, oszacowały na 75 proc.
– Po tych oskarżeniach podjęte zostały żmudne, wielomiesięczne badania, dzięki którym udało się wyjaśnić prawdę – opowiada Tadeusz Konopka z grupy świeckich przyjaciół Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, które postanowiło ustalić, jaka jest prawda.
Okazało się, że wiele informacji podanych w tygodnikach się nie zgadza. Pytano świadków, poszukiwano w archiwach rzekomych listów.