Rz: Jak Polska wypada w staraniu się o pieniądze na badania z UE na tle innych krajów?
dr Andrzej Siemaszko: Nasze uczestnictwo w programach ramowych wynosi 2,1 proc. Czyli 2,1 proc. uczestników wszystkich programów ramowych pochodzi z Polski. To ogromny sukces.
Sukces?
Trzeba pamiętać, że Polska wydaje ok. 1,5 mld euro na badania rocznie i to stawia nas obok Republiki Czeskiej, Słowenii czy Węgier, które przeznaczają podobne kwoty. Unia wydaje ok. 237 mld euro na naukę. Komisja zaleca, by każdy kraj miał 3 proc. PKB wydatków na badania, a polskie nakłady na naukę, prywatne i budżetowe, to 0,7 proc. PKB. To, że jesteśmy dużym krajem w Europie, nie odgrywa żadnej roli. Patrząc na rozwój polskich technologii w odniesieniu do polskiego przemysłu, to polski przemysł wydaje na badania tyle co przemysł Luksemburga – 600 mln euro. Przemysł czeski przeznacza dwa razy więcej na ten cel niż polski, wyprzedza nas też Słowenia. Jesteśmy w grupie krajów, które zaniedbały rozwój rodzimych technologii. Nastawiliśmy się na ich kupno zamiast rozwój.
UE coraz więcej pieniędzy będzie przeznaczać na naukę. Powinniśmy bić na alarm, że nie będziemy się liczyć w wyścigu o nie?