- Normalnie w kwietniu nigdy nie dokarmiamy już zwierzyny. Ale ponieważ zima trwa w najlepsze, to musimy zwierzętom pomagać. Tylko w tym tygodniu kupiliśmy i wyłożyliśmy w lesie 5,5 tony zboża i 12 balotów sianokiszonki – informuje nadleśniczy Wojciech Abramczyk z nadleśnictwa Olsztyn.
Zbiegniew Ciepluch, nadleśniczy z mazurskiego nadleśnictwa Strzałowo przyznaje, że nie pamięta, aby kiedykolwiek leśnicy musieli dokarmiać dziką zwierzynę o tej porze roku.
– To anomalna sytuacja. Problemem nie jest temperatura, ale gruba warstwa śniegu, która uniemożliwia zwierzętom dostęp do naturalnego pokarmu – wyjaśnia nadleśniczy Ciepluch. - Dokupiliśmy właśnie 20 ton odpadów z jabłek i 10 ton sianokiszonki.
Wystarczy wejść na stronę internetową