Chodzi o to, że obcojęzyczna guwernantka, która towarzyszy dziecku w codziennych sytuacjach malucha języka w bardzo naturalny sposób np. w piaskownicy, na spacerze czy podczas wycieczki do zoo.
- Zauważamy zdecydowany wzrost zainteresowania, zwłaszcza w dużych miastach. Tylko w ostatnim tygodniu mieliśmy w Warszawie kilkunastu klientów – mówi Natalia Godlewska, dyrektor zarządzająca firmy Baby&Care, oferującej usługi językowych niań. Z jej wyliczeń wnika, że na przestrzeni ostatniego pół roku zainteresowanie takimi usługami wzrosło o przeszło 20 proc.
Obcojęzyczna guwernantka nie jest tania. Za 12 godzin jej pobytu z dzieckiem trzeba zapłacić około 500 zł, za 60 godzin w miesiącu – już około 2500 zł.
- Na zatrudnienie takiej guwernantki zazwyczaj decydują się osoby zamożne, z wyższym wykształceniem, często prowadzące własne biznesy. Są to osoby, które obracają się w środowisku międzynarodowym i zależy im na językowym rozwoju dziecka – mówi Natalia Godlewska.
Rodzice zazwyczaj chcą, aby w taki sposób dzieci uczyły się języka francuskiego. Popularny jest też oczywiście angielski, a poza tym włoski, niemiecki, hiszpański i szwedzki.