Wszystko wskazuje na to, że rząd wziął sobie poważnie do serca dramatyczną sytuację ludnościową. W Kancelarii Premiera odbyła się wczoraj pierwsza odsłona cyklu spotkań zatytułowanych „Forum dla rodziny". Stawiło się na nie bez mała pół gabinetu. Była też reprezentująca Kancelarię Prezydenta minister Irena Wóycicka. To pierwsze z serii spotkań, które mają doprowadzić do powstania polityki na rzecz rodzin.
– Tak naprawdę najwyższy czas wrócić do autentycznej rozmowy pomiędzy tymi wszystkimi, którzy działają na rzecz rodziny – deklaruje premier. Rząd ma ambicje wypracować recepty na demograficzny dramat, jaki rozgrywa się na naszych oczach. Przypomnijmy tylko, że w tym roku przewaga zgonów nad urodzeniami będzie największa po II wojnie światowej, a z kraju wciąż uciekają głównie młodzi Polacy.
Rząd na drodze do wdrażania recept ma do rozwiązania co najmniej trzy dylematy – wyraźnie wybrzmiało to wczoraj podczas debaty.
Pierwszym są pieniądze. Trudno wyobrazić sobie wprowadzanie realnych narzędzi wspierających rodziny bez znalezienia na to środków. Tym bardziej że Polska wydaje na ten cel niewiele – niecałe 2 proc. PKB. A na przykład stawiana za wzór Francja, jak wynika z najnowszego raportu Fundacji Energia dla Europy, 4 proc. Zdaje też sobie z tego sprawę premier.
– Wszystkie postulaty, które usłyszałem dzisiaj od panelistów i z sali, sprowadzają się w dużej mierze do tego, że trzeba pomagać, mając na to pieniądze – mówił Tusk. Zastrzegał, chwaląc Jacka Rostowskiego za oszczędną politykę budżetową, że dzisiaj trudno jest te pieniądze znaleźć. Mówił też, by wydawać je w sposób racjonalny. Wydaje się jednak, że jego wolą jest ich szukanie.