Chodzi o to, by mu po latach nie zarzucono, że zawarł umowę z osobą nierozpoznającą znaczenia i skutków swoich czynów, co sprawia, że umowa jest nieważna.
Warszawskie sądy cywilne dwu instancji uznały, że w niektórych okolicznościach kontrahent (obdarowany) ma taki obowiązek. Notariusze, i nie tylko oni, uważają, że to zbyt daleko idące wymagania. Trudno i niezmiernie niezręcznie żądać od darczyńcy zaświadczenia psychiatrycznego. A przede wszystkim nie ma do tego podstawy prawnej.
[srodtytul]O demencji nie wiedział[/srodtytul]
Taki zarzut spotkał Grzegorza M., który od 80-letniej matki dostał połowę działki. Sprzedał ją, a teraz po kilku latach musi zwrócić nabywcom jej wartość, zresztą znacznie już wyższą.
Matka miała przejściowe objawy demencji. Syn mówi, że ich nie widział. Widziała je jednak siostra, a także inni świadkowie. W efekcie sąd (w innym procesie) unieważnił umowę o zniesieniu współwłasności, mocą której Grzegorz M., który miał już połowę działki po zmarłym ojcu, nabył drugą połowę – właśnie od matki. Dzięki temu sprzedał całą działkę siedlisko o pow. 3 ha małżonkom R.