Dorabiają się fortun na handlu narkotykami, oszustwach na VAT czy paliwowych. Kiedy wpadają, często okazuje się, że na ich kontach jest niewiele pieniędzy, a majątek należy do rodziny. Jak sprawdziła „Rz", chociaż śledczy coraz aktywniej na poczet kar i naprawienia szkód zajmują mienie podejrzanych, to ostatecznie kwoty, jakie udaje się odzyskać – gdy je porównać ze stratami – są na ogół śmiesznie małe.
Litwa może więcej
Na początek przykład jednego z nielicznych sukcesów w tej materii.
Międzynarodowy gang rozbity ostatnio przez CBŚ i skarbówkę w rok okradł państwo, dokonując oszustw paliwowych na 146 mln zł. Sprowadzał blisko tysiąc litrów paliwa dziennie z krajów nadbałtyckich. Płacił cło i akcyzę, ale kantował na VAT. Śledczy zajęli konta i majątek podejrzanych wart 36 mln zł – pieniądze, sztabki złota i biżuterię. – To jedno z najwyższych zabezpieczeń w naszych śledztwach – mówi „Rz" Krzysztof Wojdakowski z Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.
Tu udało się zabezpieczyć jedną czwartą kwoty, na jaką podejrzani mieli okraść państwo. Z kolei mienie warte kilka milionów złotych (m.in. mieszkania, auta i pieniądze) zajęli śledczy byłemu dyrektorowi Centrum Projektów Informatycznych, który miał przyjąć od firm wielkie łapówki.
Z danych MSW wynika, że w zeszłym roku przestępcy złapani przez policję spowodowali straty sięgające 6,4 mld zł (o 15 proc. więcej niż w 2011 r.). Z tego ok. 4 mld zł to efekt nadużyć gospodarczych.