Reklama
Rozwiń

Pożar w Ząbkach pod lupą służb. Ustaliliśmy, jakie stawiają hipotezy

ABW sprawdza, czy zdjęcia lub nagrania płonącego budynku w podwarszawskich Ząbkach trafiły na rosyjskie portale, a jeśli tak, to jakim kanałem. To jeden z elementów weryfikacji możliwych tropów – ustaliła „Rzeczpospolita”.

Publikacja: 07.07.2025 04:30

Do płonącego budynku wezwano aż 60 zastępów strażaków

Do płonącego budynku wezwano aż 60 zastępów strażaków

Foto: PSP/FACEBOOK

Sprowadzenie zdarzenia, które zagroziło życiu lub zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach – pod tym kątem prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące pożaru kompleksu mieszkalnego w Ząbkach, w którym dach nad głową straciło ok. 500 osób – ponad 200 rodzin. Ustalaniem przyczyn zajmą się policjanci, pożarnicy i prokuratorzy, a niezależnie od tego sprawą interesuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. 

„Nie wykluczamy żadnych scenariuszy i w takim kierunku śledczy pracują” – stwierdził szef MSWiA Tomasz Siemoniak, zastrzegając, że „nie ma na razie żadnych przesłanek, żeby stwierdzić jakiś rodzaj podpalenia”.

Z kolei rzecznik resortu Jacek Dobrzyński na X napisał, że funkcjonariusze ABW „przez cały czas zbierają informacje na temat takich zdarzeń, analizują je i weryfikują pod kątem ewentualnej dywersji”. I zapewnił: – Jeśli odkryjemy działania służb rosyjskich, to na pewno bardzo chętnie o tym poinformujemy.

W Ząbkach ogień rozprzestrzeniał się w zawrotnym tempie. W 10 minut pożar objął cały kompleks

Pożar w Ząbkach pod Warszawą był ogromny – sami strażacy przyznają, że dorównywał jedynie pożarowi hali przy  ul. Marywilskiej. Wybuchł w czwartek ok. godz. 19.30 w mieszkaniu na poddaszu i błyskawicznie rozniósł się na kolejne kondygnacje, obejmując trzy połączone ze sobą budynki kompleksu w kształcie litery „C”.

Czytaj więcej

Wiadomo, kto stoi za pożarem na Marywilskiej 44. „Dopadniemy wszystkich”

– Pierwsze zastępy zawodowej straży były na miejscu po 11 minutach od zgłoszenia, a dwie minuty później dojechała OSP i kolejne ekipy. Pożar był już znacznie rozwinięty, w ciągu 10 minut rozprzestrzenił się na całe pierwsze skrzydło budynku, zaczął się palić łącznik i drugie skrzydło – przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Karol Kierzkowski, rzecznik komendanta głównego PSP.

Płomienie strawiły cały dach i mieszkania na czwartej kondygnacji, inne ucierpiały od wody użytej do walki z żywiołem. W 211 lokalach mieszkało ponad pięćset osób. Cudem nikt nie zginął.

– Ogień zajmował budynek z prędkością błyskawicy, to było szokujące nawet dla pożarników – mówi „Rz” Ryszard Grosset, były zastępca komendanta głównego PSP. – Najwyższa kondygnacja była drewniana, a jeśli drewna cyklicznie nie impregnowano, to przy wietrze i wysokiej temperaturze, jaka wtedy była, paliło się jak zapałka – zauważa. Jednak zaznacza: – Absolutnie niczego nie można wykluczyć, tempo rozprzestrzeniania się ognia było tak olbrzymie, że inicjatorów pożaru mogło być więcej. Gdyby przemieszczał się naturalnie, to po drodze powinny go zatrzymać wentylatory, które blokują takie migracje – uważa gen. Grosset.

Pożar w Ząbkach. Eksperci stawiają mocne tezy

Waldemar Jiers, biegły ds. pożarnictwa i były komendant PSP w Szczecinie stawia mocną tezę: – Moim zdaniem tam nie było jednego źródła ognia. Powiem wprost: podejrzewam, że to było podpalenie – wskazuje Jiers. Z czego to wywodzi? – Na nagraniach, jakie oglądałem w telewizji, widać było wyraźnie, jak płonął pierwszy budynek od strony ulicy – i zaledwie kilka minut później ogień był widoczny już w innej, odległej jego części – tłumaczy „Rzeczpospolitej”.

Jak ustaliliśmy, zabezpieczaniem śladów zajmą się stołeczni policjanci z wydziału dochodzeniowo-śledczego – tego samego, który dokumentował dowody w spalonej hali przy Marywilskiej

Jak zauważa, w budynku są ściany, ścianki działowe. – Gdyby paliło się w naturalny sposób, to pożar stopniowo by ogarniał kolejne fragmenty budynku, i nie w tak błyskawicznym tempie. Wtedy spaliłoby się kilka mieszkań, a nie 200 – ocenia Waldemar Jiers. Przyznaje, że mimo długiej praktyki nie widział pożaru, do którego byłoby zadysponowanych 60 zastępów strażaków, a więc i 60 samochodów (było też 250 ratowników i 200 policjantów).

Eksperci przyznają, że cudem nikt nie zginął. – Tam mieszkania były dwupoziomowe, ze schodami drewnianymi prowadzącymi na najwyższą kondygnację, która była śmiertelną pułapką dla osób, które by tam w tym czasie przebywały – wskazuje gen. Grosset. 

Co zaskakujące, ogień przeniósł się do podziemnego garażu – spłonął tam jeden z samochodów. – Możliwe, że pionem wyciągowym coś płonącego wpadło tak pechowo, że zainicjowało spalanie tego samochodu. To nie powinno się zdarzyć, po drodze powinny być wentylatory, siatki, które to uniemożliwiają – mówi Jiers.

Gdzie było źródło powstania ognia?

Dla poznania przyczyny pożaru najważniejsze jest ustalenie, gdzie było źródło powstania ognia. Tym zajmą się policjanci i pożarnicy.

– Czekamy na przekazanie nieruchomości, żeby rozpocząć oględziny. To pierwsza rzecz do wykonania – mówi „Rzeczpospolitej” prok. Karolina Staros, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Czytaj więcej

Czy w Ząbkach doszło do aktu dywersji? Jest komentarz rzecznika MSWiA

Jak ustaliliśmy, zabezpieczaniem śladów zajmą się stołeczni policjanci z wydziału dochodzeniowo-śledczego – tego samego, który dokumentował dowody w spalonej hali przy Marywilskiej. Choć to dwa zupełnie różne obiekty, to tempo rozchodzenia się ognia – jak słyszymy – było porównywalne.

Policyjni technicy zabezpieczą ślady, które zostaną zbadane przez biegłych. To pozwoli dojść, co faktycznie wywołało pożar.

Ostatnie pożary w zainteresowaniu ABW. Dywersanci nagrywali np. podpaloną halę w Warszawie

Pożar w Ząbkach, o wielkiej skali i dramatycznym przebiegu, był największy, ale nie jedyny w ostatnich dniach. Ogień pojawił się w warszawskim metrze i na stacji transformatorowej (w Warszawie na Grochowie i w Legionowie) – oficjalnie wykluczono zewnętrzną ingerencję, a przyczyną miały być wysokie temperatury. Ale według informacji „Rzeczpospolitej” wszystkie te pożary są w zainteresowaniu ABW. Zwłaszcza że dotyczyły także infrastruktury krytycznej.

Sprawdzane jest m.in. to, czy filmy lub zdjęcia płonącego kompleksu w Ząbkach „wyszły” poza obszar Polski, oraz dokąd. W tym celu prześwietlane są portale społecznościowe, trwają analizy pojawiających się tam treści dotyczących pożaru.

Służy to weryfikacji – wykluczeniu lub potwierdzeniu tzw. rosyjskiego tropu. Skąd takie działanie?

– Dywersanci zatrzymani w związku z pożarem hali przy Marywilskiej jako dowód wysyłali przez zaszyfrowany komunikator film dokumentujący wykonanie zadania. Tak zrobił np. Daniil B. (19-letnii Ukrainiec, jeden z podejrzanych), który na polecenie zleceniodawcy z rosyjskich służb nagrał płonącą halę – film opublikowano później na rosyjskich portalach propagandowych.

– Także w sprawie pożaru w Ząbkach trwa selekcja, czy jakieś nagrania lub zdjęcia z płonącym kompleksem, opuściły nasz kraj, czy trafiły na wschód – twierdzą nasze źródła. 

Czytaj więcej

Państwo w państwie. Wybuch gazu, lata tułaczki i walka z urzędnikami

Na ile w Ząbkach realny jest sabotaż czy dywersja? Eksperci: żadnej wersji nie można wykluczyć

- Jeżeli ktoś mówi, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego się tym zajmuje, to znaczy, że dopuszcza możliwość aktu terroru czy sabotażu – uważa Piotr Niemczyk, były wiceszef zarządu wywiadu UOP. Rozumie obawy ludzi. – Nie są bezpodstawne, bo od półtora roku mieliśmy przypadki podpaleń z inspiracji Rosji. Jednak przestrzegałbym przed tym, by każde podpalenie traktować jako dywersję wrogiego ośrodka politycznego – mówi Niemczyk. I uważa, że trzeba szybko ustalić, co zawiniło w Ząbkach: łatwopalne materiały, czy była inna przyczyna.

Jak zauważa, rocznie w Polsce mamy od 20 tys. do 50 tys. podpaleń, głównie traw na łące. – Ale ok. 500 podpaleń policyjne CBŚ kwalifikowało jako celowe akty terroru kryminalnego. To więc narzędzie stosowane przez przestępców, niekoniecznie z inspiracji Rosji – mówi Niemczyk.

Pożar w Ząbkach należy jak najszybciej wyjaśnić, państwo powinno mieć szybki mechanizm weryfikacji tego, co było przyczyną i czy ktoś za tym stał, żeby nie powstawały teorie spiskowe

Gen. Maciej Materka, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego

Podpalenie hali przy Marywilskiej nie miało dla Rosji żadnego znaczenia militarnego. – Chodziło o zbudowanie lęków, nastrojów społecznych. Kiedy ludzie się boją, nie działają racjonalnie – wskazuje Niemczyk. 

Gen. Maciej Materka, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego podkreśla:  – Pożary hali targowej czy składu farb, a już wiemy, że te były z inspiracji Rosji, są niezwykle groźne, ponieważ jest to uderzenie w obszary, które są poza naturalnym zainteresowaniem służb. Dotychczas wszystkie służby na świecie były wyczulone na sytuacje z użyciem ładunków wybuchowych. Teraz mamy wojnę hybrydową i pożary jako nowe zjawisko. Generują ogromne zagrożenie w postaci masowości, tanim kosztem wywołują efekt mrożący – wskazuje Maciej Materka.

Sprowadzenie zdarzenia, które zagroziło życiu lub zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach – pod tym kątem prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące pożaru kompleksu mieszkalnego w Ząbkach, w którym dach nad głową straciło ok. 500 osób – ponad 200 rodzin. Ustalaniem przyczyn zajmą się policjanci, pożarnicy i prokuratorzy, a niezależnie od tego sprawą interesuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. 

„Nie wykluczamy żadnych scenariuszy i w takim kierunku śledczy pracują” – stwierdził szef MSWiA Tomasz Siemoniak, zastrzegając, że „nie ma na razie żadnych przesłanek, żeby stwierdzić jakiś rodzaj podpalenia”.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Służby
Tomasz Siemoniak na granicy z Litwą. Postawił Niemcom warunek
Służby
Przerzut migrantów: szlak wiedzie teraz przez Białoruś i Litwę
Służby
Donald Tusk: Od 7 lipca wracają kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą
Służby
Straż Graniczna komentuje głośne nagranie. „To nie migranci, lecz funkcjonariusze”
Służby
„Inkwizycyjna” komisja śledcza ds. Pegasusa – posłowie chcą ekstra uprawnień