CBA zatrzymało Rafała Baniaka (zgodził się na podawanie nazwiska i publikację wizerunku) w środę rano, wraz z trzema przedsiębiorcami. Informację tę podał TVP Info. Polecenie wydał Śląski Wydział do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, prowadzący śledztwo.
Według stacji Baniak ma usłyszeć zarzuty „czynu o charakterze korupcyjnym”. Z naszych informacji wynika, że w tle jest przetarg na oczyszczanie z odpadów miasta stołecznego Warszawy – jesienią ubiegłego roku wygrała go duża spółka z grupy potentata branży budowlanej.
Czytaj więcej
Prokurator Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej potwierdził informację o zatrzymaniu byłego wiceministra skarbu w rządzie PO-PSL Rafała Baniaka (Baniak wyraził zgodę na publikację wizerunku). Baniak jest obecnie prezesem Pracodawców RP.
Do zatrzymań czterech osób, w tym Rafała Baniaka (oraz Artura P., Wojciecha S. i Waldemara K.), przez funkcjonariuszy CBA doszło w środę rano. Tego samego dnia wszyscy zostać dowiezieni na Śląsk, do tamtejszych „pezetów”, w celu postawienia zarzutów i przesłuchania.
– O 6 rano funkcjonariusze CBA weszli do mieszkania oraz do miejsca pracy pana Baniaka. Był bardzo zaskoczony, nie wiedział, że toczy się wobec niego jakieś śledztwo. Sprawa dotyczy lat 2020–2023 – powiedział „Rzeczpospolitej” mec. Marcin Zaborowski, adwokat Baniaka, na chwilę przed wejściem z klientem na przesłuchanie. Nie dotyczy Pracodawców RP, gdzie Baniak jest prezesem.
– Sprawa jest stosunkowo nowa, ma wiele wątków, materiał dowodowy jest mocny, opiera się na wielu źródłach dowodowych – słyszymy z kolei od naszych rozmówców z wymiaru sprawiedliwości.
Kilka zarzutów
Który z zatrzymanych o co konkretnie ma być podejrzany – śledczy ujawnią dopiero po ogłoszeniu zarzutów i ewentualnym odebraniu wyjaśnień od całej czwórki.
Jak się dowiedzieliśmy, w grę wchodzi kilka zarzutów – w tym wręczenie korzyści majątkowych osobie pełniącej funkcję publiczną prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Warszawie. A ponadto – dotyczące przestępstw karno-skarbowych (związanych z fakturami VAT), powoływania się na wpływy, oraz prania pieniędzy.
Wątek korupcyjny postępowania ma dotyczyć łapówek przekazywanych za wygranie przetargów na oczyszczanie miasta przez spółki z dużej „grupy kapitałowej”.
Jaką rolę miałby w tym odegrać Rafał Baniak – dzisiaj nie wiadomo. Według naszej wiedzy zarzuty, jakie usłyszy, nie mają związku z pełnieniem przez niego ministerialnej funkcji w przeszłości.
Biznes protestuje
W sprawie zareagowała organizacja Pracodawcy RP, wyrażając „stanowczy sprzeciw wobec sposobu zatrzymania” Rafała Baniaka.
„Protestujemy przeciwko nadużywaniu przez organy ścigania tak dotkliwych środków bez wystarczającego uzasadnienia” – czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie organizacji. „Uważamy, że sposób działania organów ścigania w tej sprawie narusza godność osoby objętej postępowaniem i jest zbyt radykalny. Jesteśmy przekonani, że w tej sprawie nie ma uzasadnienia do zastosowania najbardziej dolegliwego środka zapobiegawczego, jakim jest zatrzymanie” – głosi oświadczenie.
Organizacja Pracodawcy RP zaznacza, że „działa nieprzerwanie”, a „na wniosek Rafała Baniaka prosi o podawanie jego pełnego imienia i nazwiska oraz pokazywanie pełnego wizerunku”.
Według naszej wiedzy, co potwierdził także mec. Zaborowski, zatrzymanie Baniaka nie ma związku z podobnymi działaniami z jesieni ubiegłego roku dotyczącymi zatrzymania m.in. byłego senatora Tomasza Misiaka (członka rady Pracodawców RP).
Obecną sprawę prowadzi śląski wydział Prokuratury Krajowej – ten sam, który badał m.in. sprawę sprzedaży Ciechu w 2014 r.
Kilka miesięcy temu „Gazeta Wyborcza” napisała, że za pomocą systemu szpiegowskiego Pegasus śledzono Pawła Tamborskiego, wiceministra Skarbu Państwa w latach 2012–2014, oraz Andrzeja Długosza, lobbystę i PR-owca, który wtedy współpracował z resortem skarbu. Służby interesowały się też Rafałem Baniakiem, drugim z wiceministrów skarbu w latach 2011–2015, który odpowiadał za nadzór właścicielski nad państwowymi spółkami chemicznymi, w tym Ciechem, który kupił w 2014 r. holding miliardera Jana Kulczyka.
Śledztwo w sprawie Ciechu wszczęto na podstawie materiałów z afery taśmowej – podsłuchanej w restauracji rozmowy wiceministra skarbu Rafała Baniaka z Piotrem Wawrzynowiczem, lobbystą przedstawiającym się jako współpracownik Jana Kulczyka. W jej trakcie miała paść sugestia o łapówce. Prywatyzację Ciechu badała również NIK. Prokuratura uznała z kolei, że urzędnicy Ministerstwa Skarbu Państwa w cenie za akcje Ciechu nie doliczyli obowiązkowej premii za kontrolę nad spółką, na czym Skarb Państwa miał stracić 52 mln zł.