Wygląda to tak: gdy kierowca próbuje wyjechać tyłem z miejsca parkingowego, dostrzega na swej tylnej szybie kartkę – nie za dużą, bo inaczej zauważyłby ją przed wejściem do samochodu i odpaleniem silnika. Złodziej, czyhający gdzieś w pobliżu, ma nadzieję, że gdy kierowca postanowi wysiąść i obejrzeć, co ma przyklejone do tylnej szyby, nie pomyśli o wyłączeniu silnika ani zabraniu kluczyków ze stacyjki. Jest bowiem przekonany, że wychodzi tylko na chwilę. A jak już opuści pojazd, wskakuje do niego czyhający w pobliżu złodziej i odjeżdża z piskiem opon.

Ostrzeżenie rozsyłane w formie łańcuszka przez tysiące internautów podobno w oryginalnie napisała osoba, która za radą swego współpasażera postanowiła nie opuszczać samochodu, a kartkę-wabik obejrzała dopiero przed domem.

Czy policja naprawdę ostrzega przed takimi kradzieżami? Spytany przez „Rz" rzecznik policji inspektor Mariusz Sokołowski o niczym nie wie. Nie słyszał nawet o takiej formie kradzieży aut.

Okazuje się, że krążąca po Polsce informacja to kopia sytuacji zza oceanu, a ostrzeżenie to tłumaczenie anglojęzycznej wiadomości, którą niedawno rozsyłali sobie amerykańscy internauci. Oryginalny łańcuszek nie był wywołany żadną falą takiej kradzieży aut w USA, był po prostu zwykłym kłamstwem, tzw. internetowym fejkiem. W Polsce też zapewne żadnej fali kradzieży samochodów na „kartkę na tylnej szybie" nie ma. Jednak, jak przypomina Mariusz Sokołowski, kierowca nigdy nie powinien opuszczać pojazdu bez uprzedniego wyłączenia silnika i wyjęcia kluczyków ze stacyjki. – Może taki łańcuszek odegra zatem pozytywną rolę w uświadamianiu kierowców – dodaje rzecznik.