Do tej pory mundurowi z pionów patrolowo-interwencyjnych czy drogówki pracowali po 12 godzin, by potem przez 24 odpoczywać. Po nocnej służbie mieli dwa dni wolnego.
Od początku listopada obowiązuje system ośmiogodzinny, więc funkcjonariusze pracują nie na dwie, lecz na trzy zmiany. Nie podoba się to zwłaszcza tym dojeżdżającym z daleka. Więcej czasu tracą na dojazdy, a mniej mają go dla rodziny.
– Pójdziemy na zwolnienia i to w najbardziej gorącym czasie, bo przed Świętem Niepodległości, gdy w stolicy będzie kilka demonstracji i międzynarodowy szczyt klimatyczny – odgraża się jeden z policjantów.
To może być realna groźba, bo w niektórych podwarszawskich komendach, gdzie system zmienił się trzy miesiące temu, liczba zwolnień wzrosła nawet o 20 proc. – Wystąpiliśmy do komendanta stołecznego o pozostawienie dotychczasowego systemu służby. Czekamy na odpowiedź – mówi Mirosław Bednarski, szef NSZZ Policjantów KSP.
Kierownictwo policji nie obawia się epidemii L4. Rzecznik komendy stołecznej Mariusz Mrozek mówi, że dostanie ona wsparcie 2 tys. policjantów z kraju, którzy przyjadą do stolicy przed Dniem Niepodległości i zostaną do zakończenia szczytu klimatycznego (22 listopada). Zwykle w ciągu dnia w garnizonie warszawskim na ulicach pracuje około tysiąca policjantów.