Ewakuacja z Afganistanu trwa od kilku miesięcy. Do kraju przypłynęły już statki, które wypłynęły z portu Salach w Omanie. Przywiozły do Szczecina transportery opancerzone Rosomak.
Do kraju wracają też armatohaubice i śmigłowce bojowe.
Gen. Marek Tomaszycki, dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych, przyznaje, że czuje ulgę z tego powodu, że misja ta dobiega końca. – Pod względem militarnym osiągnęliśmy pełen sukces. Naszym priorytetem było przygotowanie afgańskich sił bezpieczeństwa do samodzielnego działania. Dzisiaj to oni prowadzą operacje i dbają o bezpieczeństwo w swoim kraju, a my tylko ich wspieramy. Żołnierze i dowódcy zdobyli doświadczenie bojowe, potwierdzili bardzo dobre wyszkolenie oraz zyskali lepsze wyposażenie. Działając u boku sojuszników, zyskaliśmy ich zaufanie – tłumaczy generał.
Poprawili sprzęt
Misja afgańska była dla naszego wojska modernizacyjnym skokiem – podkreślają żołnierze. Sprzęt przeszedł test w warunkach wojny.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych jako przykład podaje, że diametralnie zmieniło się wyposażenie indywidualne żołnierza. Wojskowi dostali np. nowe urządzenia optyczne, celowniki, gogle, lornetki, hełmy, kamizelki ochronne oraz karabiny.
Na początku misji żołnierze mieli do dyspozycji wozy typu Humvee, które nie sprawdziły się. Zastąpiły je transportery opancerzone Rosomak, do których już w czasie misji wprowadzono około 200 poprawek. Zmienił się np. kamuflaż opancerzenia, zostały zamontowane lekkie osłony przeciwko pociskom przeciwpancernym, a także systemy Duke, dzięki którym blokowany był sygnał radiowy, który mógł powodować eksplozję miny-pułapki. Na podwoziu takich transporterów powstały wozy przystosowane do ewakuacji rannych. Dozbrojone zostały śmigłowce – dostały wielolufowe karabiny pokładowe, otrzymały dodatkowe opancerzenie, wzmocniono też ich silniki. Zostały one także przystosowane do działań nocnych.