Były to warunki uciążliwe dla zdrowia, a lekarz nie dopuścił jej do służby właśnie ze względu na stan zdrowia. Ostatecznie komisja lekarska uznała ją za zdolną do służby, ale z ograniczeniami; zanim to się stało, osiem godzin dziennie spędzała w tej piwnicy. W garnizonie rzeszowskim nie było innego stanowiska, na którym mogłaby pełnić służbę - dlatego wszczęto procedurę zwolnienia jej z policji.
Czytaj także: Zalecenia dla policjantów drogówki - jak mają się zwracać do kontrolowanych kierowców
Takie są wyniki kontroli przestrzegania praw i wolności obywatelskich, którą w styczniu 2019 r. w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie przeprowadził ekspert Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Sprawa budzi wiele wątpliwości Rzecznika, który wystąpił do komendanta głównego policji gen. insp. dr. Jarosława Szymczyka.
„Zamknęli Cię tu w piwnicy jak szczura"...
Miejscem służby skarżącej od początku grudnia 2018 r. była policyjna szatnia w piwnicy zabytkowego budynku Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Pomieszczenie znajduje się poniżej poziomu gruntu, co z punktu widzenia rozporządzenia MSW z 19 września 2014 r. w sprawie urlopów policjantów należy uznać za służbę w warunkach szczególnie uciążliwych lub szkodliwych dla zdrowia.
Służba skarżącej polegała na przebywaniu (od 7.30 do 15.30) w szatni, z której korzystali głównie mężczyźni. W momencie, gdy się przebierali do służby, skarżąca odwracała się lub wychodziła na korytarz. Nie wolno było jej wykonywać żadnych czynności służbowych. W szatni znajdował się stolik socjalny, szafy ubraniowe, kilka krzeseł, na ścianie wisiały kalendarze z nagimi kobietami.