Kluczem do poprawy humoru, po przegranej na Stadionie Narodowym z Serbią 0:3, było sobotnie spotkanie z Finlandią. Polacy zagrali z zębem i wygrali w trzech setach.
Tym razem włoski trener naszej reprezentacji, Ferdinando De Giorgi, reagował w porę na to, co działo się na boisku. Gdy pojawiał się problem, wysyłał do boju zmienników, a ci nie po raz pierwszy pokazali, że potrafią je rozwiązywać.
Najmłodszy w naszej ekipie, środkowy Jakub Kochanowski udowodnił, że nie boi się odpowiedzialności, skuteczna jest tzw. podwójna zmiana, gdy za Fabiana Drzyzgę i Dawida Konarskiego wchodzą Grzegorz Łomacz i Łukasz Kaczmarek. Dwa lata grali razem w Cuprum Lubin, więc rozumieją się bez słów.
23-letni Kaczmarek, mierzący 204 cm drugi atakujący naszej drużyny, miejsce w reprezentacji wywalczył dopiero podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera, w wygranym meczu z Rosją. Polacy przegrywali 0:2, ale De Giorgi dokonał wtedy kilku szczęśliwych zmian i nasi siatkarze najpierw odrobili straty, a później wygrali tie breaka i cały turniej. A Kaczmarek był jednym z tych, którzy w dużym stopniu się do tego przyczynili.
Podczas mistrzostw też robi, co może, jeśli tylko dostaje szanse. Pokazał to w spotkaniu z Serbią oraz z Finlandią. Teraz czas na Estonię, która napędziła stracha Serbom i uległa jej dopiero w piątym secie.