Do 12,8 mld zł wzrosło zadłużenie szpitali po pierwszym pełnym roku funkcjonowania sieci. To o miliard więcej – w 2017 r. wyniosło ono 11,8 mld zł. Dotychczas zadłużenie rosło o połowę tej kwoty – od 2014 r. różnica wynosiła pół miliarda rocznie. O 182 mln zł – z 1 mld 464 mln zł do 1 mld 646 mln zł – wzrosły też zobowiązania wymagalne szpitali, czyli te, których termin zapłaty już minął.
Czytaj także: Szpitalne długi zaszkodzą pacjentom
Większość – 97 proc. – zobowiązań wymagalnych generuje ledwie dziesięć szpitali. Najbardziej zadłużone są placówki na Mazowszu, w woj. kujawsko-pomorskim i na Śląsku. O ile jednak Mazowsze i Śląsk swoją niechlubną pozycję zawdzięczają dużej koncentracji szpitali wysokospecjalistycznych, które wciąż są najbardziej deficytowe, o tyle Kujawsko-Pomorskie znalazło się tak wysoko, bo ma rekordzistę zadłużenia wymagalnego w Polsce – Szpital Miejski w Grudziądzu, który w 2017 r. był zadłużony na ok. 420 mln zł. Dług Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, powstałego z połączenia trzech szpitali klinicznych, wynosi 140 mln zł. Tymczasem dług wszystkich szpitali klinicznych urósł do 0,5 mld zł.
Źle radzą sobie także instytuty podległe ministrowi zdrowia. Największe zadłużenie wymagalne należy do Centrum Zdrowia Dziecka (55 mln zł) i Centrum Onkologii w Krakowie (45 mln zł).
Wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski zauważa, że większe zadłużenie wynika także ze skali działalności – placówki wykonywały bowiem więcej procedur. Nie bez znaczenia było też, że ryczałt na 2018 r. wyliczano na podstawie świadczeń wykonanych w ostatnim kwartale 2017 r. według wycen z 2015 r. Jak wyjaśnia wiceszef resortu, w tym roku wyniki finansowe po raz pierwszy sprawozdały szpitale działające w formie spółek kapitałowych, co zwiększyło liczbę placówek do 1220. Spółki kapitałowe miały o 12 mln zł mniej zobowiązań wymagalnych niż w 2016 r.