W„Rzeczpospolitej" 24 maja 2011 r. opublikowano artykuł prezydenta RP Bronisława Komorowskiego podsumowujący stan dorobku polskiego samorządu. Prezydent w tym tekście odniósł się także do swojej inicjatywy ustawodawczej mającej nadać nowy impet polskiej samorządności, a także odpowiedzieć na wyzwania, które przed nią stoją.
Polityczna strategia
Nowy prezydent kraju, chcąc zdefiniować swoją niezależność od partii politycznej, która wyniosła go do władzy, próbuje oznaczyć teren swojej niezależnej działalności. Sprawa to niełatwa, bo przecież zajmując się konkretnymi rzeczami, poprawiając je, pośrednio recenzowałby negatywnie działania PO i całej koalicji. Skoro bowiem prezydent ma co robić w pewnych obszarach, oznacza to, że partia rządząca jest w nich nie do końca skuteczna. Powoli krystalizuje się, słabo medialnie nagłaśniana i niewyrazista, strategia obszarów aktywności prezydenta Komorowskiego. Można się domyślać, że będzie to wielowymiarowa polska samorządność oraz wspomaganie rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, tworzenie wspomnianej w artykule prezydenta "infrastruktury zaufania społecznego".
Z punktu widzenia politycznego to bezpieczna zatoka, zejście z linii głównych sporów politycznych. Ale nietrafiony sposób realizacji konkretnych pomysłów wynikających z tej strategii nie uchroni prezydenta od konfliktów, które sam za chwilę wywoła.
Dokument, którego nie ma
Artykuł prezydenta zilustrowany jest zdjęciem z jego spotkania z samorządowcami 24 września 2010 roku. Odznaczeni działacze nie wiedzieli jeszcze, że ta oficjalna uroczystość będzie początkiem niekontrolowanego dryfu pomiędzy samorządem a kancelarią. Na spotkaniu tym samorządowcy wręczyli prezydentowi dokument, który był zaproszeniem do wielowątkowych rozmów. Miały one doprowadzić do stworzenia białej księgi polskiego samorządu, rozwijającej ekspercko wątki podkreślone przez autorów. W dokumencie wręczonym prezydentowi przez samorządowców, liczącym cztery strony, zaznaczono najważniejsze kierunki potrzebnych prac oraz ich tryb. Głównym postulatem autorów było uporządkowanie ustrojowego miejsca samorządu. Cierpi on bowiem z powodu nadmiernej centralizacji państwa, które przerzuca coraz więcej zadań na samorząd, dając na to coraz mniej środków, wiążąc go jednocześnie gorsetem nadmiernych przepisów pod wspólnym mianownikiem "nie ufamy wam". Co do sposobu prac nad planowaną białą księgą, samorządowcy postulowali daleko idące konsultacje i dobre uszeregowanie priorytetów, zanim jakiekolwiek rozwiązania legislacyjne ujrzą światło dzienne.
Co z tym zrobiła Kancelaria Prezydenta? Dokument, który był zaproszeniem do stworzenia białej księgi, nazwała nią samą – białą księgą. Panie prezydencie, widział kto czterostronicową księgę? Dokument, na który się pan powołuje jako na źródło swojej nowej inicjatywy ustawodawczej, nie istnieje. Mało tego – fakt, że nazywa pan cztery strony białą księgą, pozwala przypuszczać, że ta prawdziwa raczej już nie powstanie, przynajmniej pod pańską kuratelą, a to duża strata dla Polski i dla pańskiego urzędu. Na dodatek kancelaria wyciągnęła z tego dokumentu pojedyncze, śmiem twierdzić, że przyczynkarskie wątki i rozpoczęła proces konsultacji z samorządami, ale ich – negatywnymi – wynikami nie bardzo się przejęła.