Hałas na stacji paliw od dłuższego czasu niepokoił pobliskich mieszkańców, a szczególnie uciążliwy stał się dla pewnego małżeństwa, które postanowiło zawiadomić inspekcję ochrony środowiska.
Sprawie przyjrzał się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Warszawie i zgodnie z procedurą poinformował starostę o przeprowadzonej w przedsiębiorstwie kontroli, dotyczącej uciążliwości hałasowej powodowanej przez pracę stacji, połączoną z pomiarami hałasu dla pory nocnej.
Starosta niezwłocznie zawiadomił strony o wszczęciu z urzędu postępowania w sprawie wydania decyzji o dopuszczalnym poziomie hałasu, umożliwiając wgląd do akt i protokołu kontroli. Następnie decyzją wyznaczył dopuszczalny poziom hałasu, wyrażony wskaźnikiem hałasu L Aeq N dla terenu zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej, dla pory nocy - wynoszący czterdzieści decybeli, poza terenem stacji.
Nakazał również spółce prowadzącej przedsiębiorstwo, by ta zastosowała rozwiązania ograniczające emisję hałasu, wydobywającego się poza teren dystrybucji, związanego przede wszystkim z ruchem pojazdów samochodowych oraz przedłożenia staroście informacji o podjętych działaniach - w terminie trzech miesięcy od dnia uprawomocnienia się decyzji.
Spółka złożyła odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego wskazując, iż wjazd samochodów na teren stacji paliw, a także ich zjazd nie jest związany z funkcjonowaniem stacji paliw. Dodała również, iż inspekcja dopuściła się błędnego pomiaru tła akustycznego poprzez nieprawidłowe umieszczenie punktów badania i nie dokonanie pomiaru ciągłego, trwającego nieprzerwanie kilka godzin, a jedynie w porze nocnej. Zdaniem firmy urzędnicy w postępowaniu powinni byli zbadać także sposób zagospodarowania gruntów sąsiednich, w kontekście interesu prawnego obu stron konfliktu.