– Trudno jest namówić rodziców na wsi, żeby posłali dziecko do przedszkola. Mówią, że lepiej niech z babcią w domu zostanie, bo na naukę ma czas – opowiada Lucyna Bajszczak, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Podciernie i Okolice, która od 2008 r. prowadzi tzw. małe przedszkole w Podcierniu w gminie Cegłów na Mazowszu.
Jej placówce może teraz grozić zamknięcie.
– Mamy 20 dzieci, ośmioro z nich to pięciolatki, dla których gmina przygotowała miejsca przy szkole. Jeśli te dzieci od nas odejdą, to będziemy mieć kłopot z utrzymaniem się, bo wraz z nimi stracimy dotację – wyjaśnia Bajszczak.
Małe przedszkola to placówki, które powstały w miejscowościach, gdzie nie było gminnych przedszkoli. Najczęściej zakładały je stowarzyszenia.
Od zwykłych przedszkoli różnią się tym, że oferują 12 – 25 godzin zajęć tygodniowo i zwykle nie mają popołudniowej opieki. Mogą się mieścić w remizie, domu kultury, w wynajętych od szkół pomieszczeniach. Jak podaje MEN, istnieje ok. 1 tys. takich placówek. Uczęszcza do nich 20 tys. dzieci.