Cięcia ograniczą inwestycje

Minister finansów chce narzucić coroczne zbijanie deficytu w każdej gminie, powiecie, województwie. To budzi już olbrzymi sprzeciw. Powodów jest wiele

Publikacja: 11.04.2011 03:37

Ryszard Grobelny, urzędujący prezydent, kandydat niezależny na prezydenta Poznania

Ryszard Grobelny, urzędujący prezydent, kandydat niezależny na prezydenta Poznania

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Red

Minister finansów Jacek Rostowski, chcąc zrealizować zobowiązania unijne, dąży do ograniczenia deficytu sektora finansów publicznych. I to jest chwalebne, gdyż dzięki temu uda się ograniczyć wzrost zadłużenia, obciążający wszakże każdego z nas.

Rząd pragnie restrykcjami objąć wszystkie elementy tego sektora, w tym budżety jednostek samorządu terytorialnego. Takie działanie budzi już jednak istotne wątpliwości, bo przecież nie wszyscy w tym samym stopniu odpowiadają za deficyt i narastanie zadłużenia. Akurat deficyt, a co za tym idzie – zadłużenie w samorządach jest znacznie mniejsze niż w sektorze rządowym: zaledwie 13 proc. (deficyt) i 8 proc. (dług).

Trzeba się jednak pogodzić z faktem, że deficyt w jednostkach samorządu terytorialnego musi w następnych latach maleć. Minister Rostowski, chcąc mieć pewność, że to nastąpi, chce narzucić dodatkowe ograniczenia na budżety samorządowe. Obok istniejącego już wymogu zrównoważenia dochodów i wydatków bieżących oraz ograniczenia możliwości zadłużania chce ograniczyć deficyt w każdej gminie, powiecie, województwie, do 4 proc., 3 proc., 2 proc. i 1 proc. odpowiednio w 2012, 2013, 2014 i dalszych latach. To budzi już olbrzymi sprzeciw, z kilku (a może nawet kilkunastu) powodów.

Przede wszystkim działanie to jest:

1) bezsensowne,

2) ograniczające inwestycje, a tym samym i rozwój,

3) w wielu przypadkach niemożliwe do realizacji,

4) stwarzające zagrożenie dla absorpcji środków z funduszy unijnych,

5) niesprawiedliwe,

6) szkodliwe społecznie i politycznie,

7) antyprywatyzacyjne.

Widać to wyraźnie na przykładzie miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich (patrz tabela).

1. Bezsensowne

Jeśli rząd chce ograniczyć deficyt sektora samorządowego w 2012 roku do 4 proc., w 2013 do 3 proc., w 2014 do 2 proc. i dalej do 1 proc., to niepotrzebne są jakiekolwiek dalsze ograniczenia, bo ze względu na konieczność generowania nadwyżki operacyjnej (art. 243 ustawy o finansach publicznych) i tak to nastąpi, począwszy od 2013 roku. Nawet w 2012 planowany deficyt wynosi dla miast UMP przeciętnie 4,9 proc., czyli niewiele ponad poziom proponowany, a już począwszy od 2013, będzie niższy. Trzeba przypomnieć, że w ostatnich latach planowany deficyt był wykonywany w ok. 60 proc., to znaczy,  że nawet w 2012 roku będzie w praktyce niższy niż zakładane 4 proc. (ok. 3 proc.).

2. Ograniczające inwestycje

Mimo że przeciętnie deficyt w największych miastach praktycznie będzie na poziomie postulowanym, to w kilku miastach musi nastąpić znaczne ograniczenie inwestycji (Łódź, Katowice, Szczecin). Oczywiste jest, że dotknie to także inwestycji finansowanych ze środków europejskich.

3. W wielu przypadkach niemożliwe do realizacji

W 2012 roku realizowane są praktycznie inwestycje na podstawie wcześniej zawartych umów. Zatem ograniczenie inwestycji wymagałoby zerwania już podpisanych kontraktów. Jest to nie tylko niecelowe, ale i niemożliwe (wykonawcom przysługuje roszczenie o wykonanie zawartej umowy) lub bardzo drogie (odszkodowania).

4. Stwarzające zagrożenie dla absorpcji środków Unijnych

Po pierwsze, ograniczenie inwestycji dotknie także inwestycji finansowanych ze środków unijnych, co zagrozi realizacji przyjętych programów.

Po drugie, rezygnacja z niektórych projektów  (szczególnie drogowych) może spowodować, iż inne nie osiągną zakładanych parametrów użytkowych, a tym samym nie będą mogły być rozliczone w ramach projektów finansowanych ze środków UE (np. gdy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych iAutostrad buduje trasę szybkiego ruchu, a miasto nie zrealizuje podłączeń do tej trasy i tym samym nie zostanie osiągnięta planowana przepustowość).

5. Niesprawiedliwe

Dodatkowe restrykcje dotkną wyłącznie tych miast, które dotychczas są najmniej zadłużone, czyli tych, które mniej inwestowały, a wysiłek inwestycyjny zaplanowały dopiero na lata 2012 – 2014. Miasta zadłużone muszą generować nadwyżkę operacyjną, zatem dodatkowe limity ich nie dotkną. Jak z tego wynika, walka z nadmiernym długiem publicznym skutkuje restrykcjami dla tych, którzy tego długu nie spowodowali!

6. Szkodliwe społecznie i politycznie

Ograniczenie inwestycji – co oczywiste – ma wpływ na lokalną koniunkturę gospodarczą. Spowoduje wzrost bezrobocia i tym samym pogorszenie się nastrojów społecznych. Pierwsze informacje o wykreślaniu kolejnych pozycji z planów inwestycyjnych pojawią się we wrześniu i październiku bieżącego roku, gdy miasta będą przygotowywały budżety na 2012 r. W istotny sposób podważy to zaufanie społeczne do władzy (obiecywali, a nie realizują) i wpisze się w kampanię wyborczą.

7. Antyprywatyzacyjne

Część miast zamierza sfinansować deficyt nie poprzez zaciągnięcie kolejnego długu, ale poprzez prywatyzację. Ponieważ jednak nie będą mogły generować deficytu, to prawdopodobnie zrezygnują z prywatyzacji, bo nie będzie już ona konieczna.

Tak wyglądają skutki wprowadzenia dodatkowych limitów deficytu na przykładzie największych miast Polski. W przypadku mniejszych gmin problem może być poważniejszy, bo mogą być one zmuszone do rezygnacji ze wszystkich planowanych od wielu lat inwestycji.

Rodzi się zatem pytanie, czy gra jest warta świeczki? Czy warto generować konflikt z samorządami, ograniczać inwestycje, narażać się na konflikty społeczne i polityczne? Zapewne nie, tym bardziej że i tak deficyt w sektorze samorządowym w najbliższych latach zostanie ograniczony.

Dlaczego zatem minister finansów to robi? Nie znajduję na to pytanie rozsądnej odpowiedzi. Może chodzi po prostu o to, by wykazać się przed Unią Europejską podjętymi działaniami nawet wtedy, gdy praktycznie nie mają one sensu.

Autor jest prezydentem Poznania

Od redakcji: Gdyby minister Jacek Rostowski wyraził intencję podjęcia polemiki z powyższym tekstem prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego, redakcja „Rzeczpospolitej" gotowa jest być organizatorem i gospodarzem debaty na temat zasad finansowania samorządów.

Przeczytaj relację z debaty samorządowców w redakcji Rzeczpospolitej:

Sztuczne limity nie mogą krępować samorządów

Minister finansów Jacek Rostowski, chcąc zrealizować zobowiązania unijne, dąży do ograniczenia deficytu sektora finansów publicznych. I to jest chwalebne, gdyż dzięki temu uda się ograniczyć wzrost zadłużenia, obciążający wszakże każdego z nas.

Rząd pragnie restrykcjami objąć wszystkie elementy tego sektora, w tym budżety jednostek samorządu terytorialnego. Takie działanie budzi już jednak istotne wątpliwości, bo przecież nie wszyscy w tym samym stopniu odpowiadają za deficyt i narastanie zadłużenia. Akurat deficyt, a co za tym idzie – zadłużenie w samorządach jest znacznie mniejsze niż w sektorze rządowym: zaledwie 13 proc. (deficyt) i 8 proc. (dług).

Pozostało 88% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów