Wszystkie miasta tłumaczą się podobnie. Gdańsk (zadłużenie na osobę może sięgnąć w tym roku 3,3 tys. zł) zakończył niedawno jedną z największych inwestycji w swej historii: budowę Trasy WZ. Kosztowała 1,4 mld zł. - To unikatowy w skali kraju projekt łączący port morski z lotniskiem, przebijający się pod martwym korytem Wisły - mówi Teresa Blacharska, skarbnik Gdańska. Po co miastu taka inwestycja? - Dzięki m.in. niej udrożnimy miasto. To nam pomoże w rozwoju - wyjaśnia Blacharska.
Wielkie miasta inwestują i zadłużają się mocniej niż inne. - W metropoliach jest inna skala potrzeb, które są pochodną liczby ludności i powierzchni. Dodatkowo komunikacja miejska, drogi i infrastruktura wodnościekowa, oświatowa czy kulturalna nie służą tylko mieszkańcom, ale i tysiącom przyjezdnych - zauważa Mirosław Dudziński, dyrektor w agencji ratingowej Fitch Polska. - A Warszawie, Wrocławowi, Gdańskowi i Poznaniowi przybyła dodatkowo inna funkcja: organizacja mistrzostw Euro 2012. Podejrzewam, że koszty budowy stadionów i połączeń komunikacyjnych stanowią tam poważną część obecnego zadłużenia.
Małe też w długach
Na tym tle nieoczekiwanie duże jest zadłużenie Włocławka (3,4 tys. zł per capita) czy Płocka (2,8 tys. zł). - Kto nie inwestuje, ten nie tylko stoi w miejscu, a wręcz się cofa - tłumaczy skarbnik Włocławka Janina Radzikowska. - Przez wiele poprzednich lat w mieście nie inwestowano. Potrzebne są o wiele większe nakłady.
- Mieszkańcy naciskali na takie inwestycje jak druga przeprawa na Wiśle, która przejęłaby ruch tranzytowy, lub hala widowiskowo-sportowa - mówi Barbara Szurgocińska, skarbnik Płocka.
Zobacz » Samorząd » Z życia samorządów
Wszyscy rozmówcy "Rz" zgodnie podkreślają, że ich miasto stać na takie inwestycje i takie długi. Nie mają problemów z płynnością. Wyrzeczenia, by obsługiwać rosnące koszty zadłużenia, są jednak konieczne. Miasta zaczęły więc na gwałt oszczędzać, ograniczając wydatki. Najczęściej pod nóż idzie kultura (np. mniej imprez), sport (np. mniejsze granty dla klubów sportowych), bieżące utrzymanie dróg, zabytków, administracja (zwolnienie czy zamrożenie wynagrodzeń) czy oświata (np. likwidacja szkół). Starają się podnosić dochody, głębiej sięgając do kieszeni mieszkańców. Rosną więc ceny biletów komunikacji miejskiej, opłaty za przedszkola, podatki od nieruchomości itp.