Stawki czynszów idą w górę niemal w całej Polsce. Od 1 marca w łodzi opłata za metr kw. wzrośnie z 4,19 do 5,02 zł. Znacznie bardziej drastyczne podwyżki czekają mieszkańców Olsztyna. Dla ponad 5,7 tys. najemców stawki wzrosną z poziomu 2,46 - 4,77 do 6,22 zł za metr. Jeszcze większy skok cen zapowiedziały władze Słupska. Tam czynsze w mieszkaniach komunalnych wzrosną z około 5 zł do 9,91 zł za metr.
Niemal wszystkie samorządy podwyższające czynsze uzasadniają to jednakowo - wpływy z opłat od lokatorów powinny wystarczyć na utrzymanie budynków i bieżące remonty, tymczasem nie pokrywają nawet podstawowych wydatków. Gdańscy urzędnicy, gdzie od września ubiegłego roku czynsz wynosi 10,20 zł za mkw, wyliczyli, że utrzymanie metra kosztuje 15 zł, we Wrocławiu to 9 zł przy czynszach na poziomie 5,33 zł.
W Poznaniu dzięki grudniowym podwyżkom do miejskiej kasy wpłynie w tym roku dodatkowe 3,5 mln zł, ale to i tak mało. Dlatego miasto chce, by od 2017 r. najbogatsi najemcy płacili stawki wyższe o średnio 2 zł. Obecnie średnia stawka czynszu w tym mieście wynosi średnio 6,25 zł za metr.
Dokłada samorząd
- Czynsze są symboliczne, zatem nie można się dziwić, że gminne budynki są w opłakanym stanie - mówi Arkadiusz Banaszek, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny m.in. za budownictwo komunalne. - To nawet nie podwyżki, tylko urealnienie stawek, dostosowanie ich do potrzeb.
Sytuację pogarszają rosnące długi niepłacących najemców. W Olsztynie sięgają już one 26 mln zł. W Łodzi to już 290 mln zł, choć średnia ściągalność bieżących opłat się poprawiła i wynosi 92 - 95 proc. Dlatego rocznie łódzki samorząd dokłada do budynków komunalnych około 60 mln zł, a i tak większość budynków jest w opłakanym stanie. Brakuje pieniędzy nawet na farbę do pomalowania klatek schodowych.