W urzędach czas stanął w miejscu

Publikacja: 29.07.2011 04:39

W urzędach czas stanął w miejscu

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Za miliardy euro środków unijnych i naszych złotych pobudowano nowe urzędy. Pięknie wyposażone, kolorowe, z ekranami dotykowymi. Co z tego, jeżeli sposób, w jaki funkcjonuje administracja publiczna, się nie zmienił i państwo dalej nie działa. Podam trzy przykłady i pokażę, jak naprawić istniejące patologie.

Byłem niedawno na imprezie u znajomych mojej żony, wszyscy „robią w funduszach unijnych". Nawiązałem rozmowę z osobą stojącą obok, nazwijmy ją Wacek. Otóż Wacek, który kojarzył mnie z telewizji, zapytał, czy wiem, co to jest EOD. Nie wiedziałem. Wacek uśmiechnął się triumfująco i wyjaśnił mi, że EOD to tzw. Elektroniczny Obieg Dokumentów wdrażany w jego Bardzo Ważnym Ministerstwie. Przedtem było normalnie, sprawy spływały do wydziału, miały swoje miejsce w przepastnych szafach, miały kolejne sygnatury. Ale potem wdrożono EOD.

Nic się nie zmieniło, szafy i papiery dalej są, ale dodatkowo trzeba rejestrować sprawy w EOD. Żeby wypełnić te dodatkowe obowiązki, zatrudniono nową osobę, a sprawy trwają dłużej. Co gorsza, zrobił się bałagan i nie ma ciągłości sygnatur w przepastnych szafach. Tak wygląda wdrażanie e-administracji w Polsce.

– Co za deb... wymyślił takie EOD – skonkludował Wacek.

***

Niedawno musiałem przerejestrować samochód, bo zakończył się okres leasingu. Mam działalność gospodarczą prowadzoną w jednej dzielnicy, ale zameldowany jestem w innej dzielnicy. A ponieważ pamiętam z mediów dyskusję o rezygnacji z miejsca zameldowania, w ciemno walę do urzędu w dzielnicy, w której działalność prowadzę. Wchodzę, na pięknym ekranie dotykowym wybieram opcję „rejestracja pojazdu" i... widzę, że czeka 20 osób. Zacisnąłem zęby, wziąłem kwitek i czekam. Na wielkiej sali jest

30 stanowisk, ale z tego 20 pustych. Jeżeli prawdziwe są dane, że zatrudnienie w urzędach w Warszawie wzrosło w ostatnich pięciu latach o 700 osób, to z pewnością nie dotyczy to obsługi klientów. Czekam grzecznie godzinę i 15 minut, podchodzę do okienka, daję wszystkie dokumenty i słyszę: – Ale przecież pan jest zameldowany w tamtej dzielnicy, proszę tam jechać. – Ale ja tutaj prowadzę działalność, tutaj płacę VAT. – Nic nie mogę zrobić – usłyszałem.

Przez zęby powiedziałem „dziękuję" i pojechałem do urzędu w dzielnicy, w której jestem zameldowany. Po drodze tak sobie myślałem: szczęśliwie, że samochodem tylko pół godziny i że są wakacje, nie ma korków. A gdybym był zameldowany w Szczecinie albo w Zakopanem, przecież żeby tam pojechać i wrócić, to trzeba dwa dni.

Wchodzę do drugiego urzędu, kolejny ekran plazmowy, kolejny numerek, tym razem na szczęście kolejka mniejsza. Pani przegląda dokumenty, a ja sobie myślę, czy tym razem da się załatwić i ile razy jeszcze będę musiał jeździć do urzędu w jednej prostej sprawie, która powinna być do załatwienia w ciągu pięciu minut przez Internet. – Zmienia pan tablice? – pani pyta. – Nie, nie zmieniam, zostają te same. – A spisał pan numer z szyby? – Nie, nie spisałem – już widzę zbliżającą się porażkę. – No dobra, nie wiem, czy się dodzwonię do centrum – pani łapie za słuchawkę. Uśmiecham się w duchu, no, nareszcie jakiś postęp, za komuny sam musiałbym lecieć do centrum. Centrum odbiera i pani otrzymuje informację. – Chyba jednak sukces, myślę sobie. – Poproszę o tablice – pani mówi. – Jak to, przecież zostają te same – odpowiadam. – Tak, ale trzeba je przelegalizować – tu pani używa słowa, którego nie rozumiem, ale w końcu jestem profesorem ekonomii, a nie prawa, więc mogę się nie orientować. Niestety, nie miałem tablic przy sobie, więc odszedłem z kwitkiem. Straciłem pół dnia, dwie wizyty w urzędach i nic. Oczywiście wkrótce wybiorę się ponownie, po raz trzeci.

Można powiedzieć: co tam, pół dnia, co to jest. Ale jeżeli każdy z pracujących straci przez źle funkcjonującą administrację pół dnia w roku, to mamy stracone osiem milionów roboczodni w roku. Jeżeli przeciętna dniówka wynosi 200 złotych, to z powodu złej obsługi kraj traci 1 mld 600 mln złotych rocznie!!!

***

Poziom obsługi interesantów niewiele odbiega od tego za komuny, tyle że ładniejsze wnętrza urzędów i numerki do kolejki za pośrednictwem ekranu dotykowego. Ale procedury prawie niezmienione. Jak kiedyś w bankach pieniądze można było łatwo wybrać tylko w oddziale, w którym się założyło rachunek, wybranie w innym oddziale było drogą przez mękę albo niemożliwe.

W ciągu 20 lat jednak banki się zmieniły, nawet te państwowe. Jest bankowość internetowa, są centralne bazy danych klientów w całej Polsce, są tysiące agencji pośredniczących w świadczeniu usług finansowych. A urzędy się nie zmieniły, przez Internet sprawy się nie załatwi i trzeba biegać do swojego „oddziału", czyli do urzędu w miejscu zameldowania.

W dobrze funkcjonującym urzędzie nie byłoby kolejki na 20 osób, tylko dyrektor zadbałby o to, żeby szybko rozładować zator. Urzędniczka przyjęłaby moje zgłoszenie, bo miałaby dostęp do centralnej bazy danych. A pracownicy i dyrektor dostaliby premie, bo jako zadowolony klient, odchodząc od stanowiska, nacisnąłbym guzik z uśmiechniętą buźką, tak jak to robią w urzędach w Chinach. A skąd pieniądze na premie? Z tego ponad półtora miliarda złotych, o który bylibyśmy bogatsi, gdyby administracja funkcjonowała sprawnie.

Autor jest profesorem i rektorem Uczelni Vistula oraz szefem zespołu programowego ruchu społecznego „Obywatele do Senatu"

Za miliardy euro środków unijnych i naszych złotych pobudowano nowe urzędy. Pięknie wyposażone, kolorowe, z ekranami dotykowymi. Co z tego, jeżeli sposób, w jaki funkcjonuje administracja publiczna, się nie zmienił i państwo dalej nie działa. Podam trzy przykłady i pokażę, jak naprawić istniejące patologie.

Byłem niedawno na imprezie u znajomych mojej żony, wszyscy „robią w funduszach unijnych". Nawiązałem rozmowę z osobą stojącą obok, nazwijmy ją Wacek. Otóż Wacek, który kojarzył mnie z telewizji, zapytał, czy wiem, co to jest EOD. Nie wiedziałem. Wacek uśmiechnął się triumfująco i wyjaśnił mi, że EOD to tzw. Elektroniczny Obieg Dokumentów wdrażany w jego Bardzo Ważnym Ministerstwie. Przedtem było normalnie, sprawy spływały do wydziału, miały swoje miejsce w przepastnych szafach, miały kolejne sygnatury. Ale potem wdrożono EOD.

Pozostało 84% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"