Sprawa jest niecodzienna i skomplikowana. Sędzia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego pozwał Sąd Najwyższy. Sprawa trafiła do Izby Dyscyplinarnej SN, która zabierała głos w tej sprawie już dwa razy; w czwartek po raz trzeci, w jednoosobowym składzie na posiedzeniu bez udziału stron. Najkrócej mówiąc: droga sądowa jest dopuszczalna.
ID nie uwzględniła bowiem wniosku SN, reprezentowanego przez pierwszą prezes. SN jako pozwany uważa, że postępowania sądowego nie da się stosować do spraw pracy sędziów.
Pod koniec 2018 r. sędzia Kamil Zaradkiewicz wniósł do Izby Dyscyplinarnej pozew przeciw SN o nakazanie dopuszczenia go do orzekania. Izba na czas tego postępowania – w ramach zabezpieczenia – zobowiązała prezesa Izby Cywilnej m.in. do wyznaczania Zaradkiewicza do składów orzekających, w tym jako sędziego sprawozdawcę, oraz do przydzielenia mu asystenta sędziego. Jednocześnie wskazała konieczność nadzoru przez pierwszą prezesa SN nad usuwaniem zaniechań, które do tej pory miały miejsce wobec sędziego SN Kamila Zaradkiewicza.
W uzasadnieniu ID SN podawała, że „do składów orzekających są wyznaczani jedynie sędziowie, którzy zostali powołani do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego SN przed 10 października 2018 r.".
Czytaj także: