Temat staje się żywy ze względu na głośne sprawy, pośrednio dotyczące tysięcy osób, np. frankowiczów, i oczywiście rozwój internetu, przez który wiadomości także z sali sądowej docierają do szerokich kręgów niemal automatycznie. Jasne prezentowanie tego, co się na sali rozpraw dzieje, nabiera znaczenia.
Dziennikarze i wielu prawników o tym wiedzą, z sędziami bywa gorzej. Z prostej jak się zdaje przyczyny. Dobry adwokat, nie mówiąc o większej kancelarii, gdy ma ważną sprawę, stronie medialnej może poświęcić wiele godzin. Sędzia przez miesiące może nie mieć sprawy medialnej, prasy na sali, a ponieważ zwykle jest zapracowany, może nawet szerszej publiczności nie przewidzieć. Tym bardziej że ona nie zawsze się pojawia. To zależy np. od tego, czy dzień rozprawy obfituje w inne głośnie wydarzenia. Potwierdzają to, na szczęście rzadkie, przypadki wprowadzania przepustek. Raz ich brakuje, a innym razem sala jest pusta.