Krótka historia sędziowskiego młotka

W sądach zaczęły się pojawiać od początku roku i od razu wywołały skrajne emocje. Sędziowskie młotki po blisko 70 latach wracają na sale rozpraw.

Publikacja: 15.06.2008 08:43

Krótka historia sędziowskiego młotka

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Na sędziowskim forum dyskusyjnym zawrzało. „Dzisiaj rano się pojawił. Wchodzę, patrzę - figuruje na stole. Podkładka wygląda, bo ja wiem - jak podstawka pod mszał. Ale najlepszy jest sam młotek - wielkości i wyglądu takiego solidnego tłuczka do mięsa. Totalna żenada i obciach. Na wszelki wypadek schowałem za firankę (...)- pisze jeden z sędziów.

„Ja dzisiaj dostałem młotek!.Solidny sprzęt, nie powiem. Dębowy, z pasującą do niego podkładką. Niestety odgłos pukania w tę podkładkę jest beznadziejny, przypomina odgłos bicia młotkiem w metalowe dłuto, albo klepania kosy. Dopiero jak walnę nim w kodeks albo w stół dźwięk jest odpowiednio dostojny” - opowiada o swoich pierwszych wrażeniach inny.

I kolejne głosy: „Młotki w które wyposażono nasze sale nie dają niestety w ogóle poważnego efektu dźwiękowego, albowiem podkładka jest wydrążona w środku, więc to brzmi jak z dziecięcego zestawu instrumentów perkusyjnych, który kupiłem córce. Z doświadczeń przeprowadzonych stwierdzam, że efektownie brzmi pociągnięcie takowym po okładce grubych akt”.

„Trzeba będzie zamówić coś samemu na mieście. Nie ma to jak państwowy biznes. Zawsze coś sp....olą. Gdybym nie widział, to bym chyba nie uwierzył, że młotek do stukania też można sp....lić.

A wszystko zaczęło się od rozporządzenia, które w drugiej połowie roku wydał ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zgodnie z nim, przewodniczący składu ma prawo używać młotka do uciszania publiczności.

Pierwsze młotki zaczęły nieśmiało pojawiać się w sądach na początku roku. Prezesom sądów pozostawiono dowolność, jeśli chodzi o kształt młotka oraz wybór producenta. Rozporządzenie nie precyzowało bowiem jego parametrów.

Rynek szybko zareagował na potrzeby Temidy. W Internecie zaczęły pojawiać się oferty "nowego sędziowskiego atrybutu". "Sędziowski młotek bejcowany. Ręczne wykonanie. Drewno sosnowe. Młotek jest lakierowany. Długość około 30 cm, średnica podstawki około 15 cm. Za dodatkową opłatą istnieje możliwość umieszczenia logo" - to ogłoszenie internetowe firmy Tokmir.

Tego rodzaju oferty, nie zagroziły jednak przedsiębiorstwu przy Zakładzie Karnym w Rawiczu. Szybko stało się ono głównym dostawcą młotków dla polskiej Temidy. Z oferty skorzystały m.in. sądy we Wrocławiu, Warszawie Częstochowie i Poznaniu. ZK w Rawiczu to zasłużona jednostka polskiego więziennictwa z 40 letnią tradycją, która od wielu lat zajmuje się produkcją mebli do sal sądowych. Oferuje zestawy ( młotek+podkładka) w dwóch wersjach. Bardziej luksusową z mosiądzu, gdzie podkładka zakończona śrubą przypomina hotelowy lub sklepowy dzwonek – w cenie 145 zł za sztukę oraz wersję drewnianą – lakierowaną, tańszą, za 95 zł. W tym przypadku młotek nie różni się niczym od tłuczka do mięsa – ta wersja stanowi wierną replikę młotka z amerykańskich sal sądowych. W przypadku drewna istnieje dodatkowo możliwość wyboru koloru całego zestawu. Dużą popularnością cieszył się np. mahoń.

Mimo że rozporządzenie nie formułowało wprost obowiązku obecności młotków na sali sądowej, a dawało jedynie prawo do ich używania, większość prezesów zdecydowało się na ich zakup. – U nas zagościły przed kilkoma miesiącami – mówi sędzia Dariusz Przykucki z koszalińskiego sądu okręgowego. – Jak dotąd jednak jeszcze nie korzystałem z młotka. Nie było takiej potrzeby. Kiedy pracowałem w sądzie rejonowym, dochodziło do sytuacji gdzie taki młotek by się rzeczywiście przydał, zwłaszcza sprawach rodzinnych czy skargowych.

Z młotków rzadko korzysta się też w poznańskich sądach. – Mają one służyć gdy została naruszona powaga na sali sądowej, a nie do rozpoczynania i kończenia rozpraw. Do takich sytuacji dochodzi jednak niezmiernie rzadko – dodaje Krzysztof Lewandowski, wiceprezes Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Wbrew pozorom pojawienie się młotka nie jest symbolem nastania anglosaskiego stylu w polskiej Temidzie, ale powrotu do tradycji międzywojnia. Zwyczaj jego stosowania został wtedy zaczerpnięty z procedur obowiązujących w prawie zaborowym. W II Rzeczypospolitej przez pewien czas ono obowiązywało, więc na salach sądowych młotki cały czas były obecne. Przestano ich używać dopiero po II wojnie światowej.

Jakie jest zainteresowanie młotkami wyprodukowanymi w Rawiczu?

Już przeminęło. Mniej więcej od października do marca wpływały zamówienia. Po tym, jak w ubiegłym roku ukazało się rozporządzenie ministra sprawiedliwości, które zalecało stosowanie młotków rezonansowych w sądach.

Skąd wzięliście wzór młotka?

Na początku nie bardzo wiedzieliśmy, jak takie młotki mają wyglądać, gdyż rozporządzenie tego nie określało. Zdobyliśmy dwie wersje i tak rozpoczęliśmy prace. Jedna wersja wydaje gong, jak na podniesienie w kościele. Podkładka przypomina grzybek metalowy, cały z mosiądzu. Ta wersja osobiście bardziej mi się podoba, jest droższa ale nieporównywalnie trwalsza. Poza tym sygnał można szybko uciszyć dotykając podkładkę ręką.

Jest jeszcze tańsza wersja?

Drugi młotek wzorowany jest na tym używanym w amerykańskich sądach. Podkładka w części wykonana jest z tarcicy. Młotek wygląda jak taki typowy dwustronny tłuczek do mięsa. Podstawkę kładzie się na stole, natomiast młotek ma wisieć na sznurku lub łańcuszku i sędzia używa go, gdy robi się gwar.

Rozumiem, że sądy mogły wybrać pomiędzy jedną a drugą wersją.

To rozporządzenie było tak napisane, że w zasadzie nie precyzowało jak młotek ma wyglądać. To były nasze propozycje - jedna i druga wersja. I co ciekawe że jedną i drugą kupowali. Dużo tego było. Na całą Polskę poszły tysiące sztuk.

Sędziowie narzekają na podkładkę, że jest pusta w środku i efekt dźwiękowy jest mizerny.

To właśnie ma taki efekt dawać, żeby to było głuche uderzenie. Co sędzia i co dyrektor sądu, każdy inaczej na to patrzy. Gdyby rozporządzenie było napisane z głową, czyli byłoby określone z czego to ma być wykonane, jak ma to wyglądać, byłby rysunek czy zdjęcie - wszelkie spekulacje zostałyby ucięte.

rozmawiał: Tomasz Pietryga

Na sędziowskim forum dyskusyjnym zawrzało. „Dzisiaj rano się pojawił. Wchodzę, patrzę - figuruje na stole. Podkładka wygląda, bo ja wiem - jak podstawka pod mszał. Ale najlepszy jest sam młotek - wielkości i wyglądu takiego solidnego tłuczka do mięsa. Totalna żenada i obciach. Na wszelki wypadek schowałem za firankę (...)- pisze jeden z sędziów.

„Ja dzisiaj dostałem młotek!.Solidny sprzęt, nie powiem. Dębowy, z pasującą do niego podkładką. Niestety odgłos pukania w tę podkładkę jest beznadziejny, przypomina odgłos bicia młotkiem w metalowe dłuto, albo klepania kosy. Dopiero jak walnę nim w kodeks albo w stół dźwięk jest odpowiednio dostojny” - opowiada o swoich pierwszych wrażeniach inny.

Pozostało 88% artykułu
Edukacja
Matura 2024: język polski - poziom podstawowy. Odpowiedzi eksperta
Sądy i trybunały
Trybunał niemocy. Zabezpieczenia TK nie zablokują zmian w sądach
Sądy i trybunały
Piebiak: Szmydt marzył o robieniu biznesu na Wschodzie, mógł być szpiegiem
Sądy i trybunały
"To jest dla mnie szokujące". Szefowa KRS o sprawie sędziego Szmydta
Konsumenci
Kolejna uchwała SN w sprawach o kredyty