Donald Trump powoli wycofuje się ze swoich gróźb z ubiegłego tygodnia, którymi wywołał trzęsienie ziemi na rynkach. Prezydent USA zagroził w piątek, 10 października, wprowadzeniem kosmicznych, bo sięgających aż 100 proc., ceł na import dóbr z Chin „ponad wszelkie cła, które są obecnie płacone”. Zapowiedział wtedy, że nowe taryfy celne wejdą w życie 1 listopada i tego dnia USA wprowadzą też kontrole eksportu na „wszelkie kluczowe oprogramowanie”. Jednocześnie Trump stwierdził, że może odwołać spotkanie z prezydentem Chin Xi Jinpingiem planowane na koniec października.
Prezydent USA Donald Trump jednak spotka się z przywódcą Chin Xi Jinpingiem
Tydzień później amerykański prezydent złagodził jednak ton. W wywiadzie dla Fox Business Network, wyemitowanym w piątek, 19 października, na pytanie, czy tak wysokie cło jest do utrzymania i co mogłoby ono oznaczać dla gospodarki, Trump odpowiedział: „Nie jest do utrzymania, ale taka właśnie jest ta liczba”. Jak zaznaczył, strona chińska „zmusiła go” do takiej decyzji i obwinił rząd w Pekinie o impas w rozmowach handlowych.
Czytaj więcej
We wtorek zaczęły obowiązywać nowe opłaty portowe wprowadzone przez Stany Zjednoczone i Chiny, a...
Trump potwierdził również, że za dwa tygodnie spotka się w Korei Południowej z prezydentem Chin Xi Jinpingiem i wyraził podziw dla chińskiego przywódcy. „Myślę, że poradzimy sobie z Chinami, ale musimy mieć uczciwą umowę. Musi być uczciwa” – zaznaczył prezydent USA w programie FBN „Mornings with Maria”, który został nagrany w czwartek.
Wymiana ciosów między USA a Chinami. Wojna handlowa nie ma końca
Ubiegłotygodniowe groźby Donalda Trumpa stanowiły odpowiedź na zaostrzenie przez chińskie władze kontroli nad eksportem metali ziem rzadkich, które są kluczowe dla zachodniego sektora zbrojeniowego, jak i przy produkcji półprzewodników. Państwo Środka zaczęło wymagać od zagranicznych podmiotów uzyskania licencji z Pekinu na eksport jakichkolwiek towarów zawierających metale rzadkie o wartości co najmniej 0,1 proc. sprzedawanych dóbr. Prezydent USA określił wtedy działania Pekinu „wzięciem globalnej gospodarki jako zakładnika”.