Na razie, w programie pilotażu podziału władzy, który ruszył 28 marca 2012 r. w dwóch sądach okręgowych, prezes oddał część władzy menedżerowi. Chodzi o sądy w Piotrkowie Trybunalskim i Katowicach.
Bardzo długo na liście chętnych do oddania władzy figurował tylko jeden prezes – Paweł Hofman, prezes Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim. Zgłosił się do pilotażu, bo chwalił sobie dotychczasową bardzo dobrą współpracę z dyrektorem sądu.
Menedżerowie obowiązkowo pojawią się w sądach obok prezesów za sprawą nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych w styczniu 2013 r. Mają być odpowiedzialni za sprawne funkcjonowanie infrastruktury sądu oraz za efektywne zarządzanie personelem pomocniczym. Będą zatem urzędnikami. Prezes sądu pozostanie zaś zwierzchnikiem sędziów, referendarzy i asystentów sędziów.
Tłumu chętnych nie było widać. Większość prezesów z dużą rezerwą podchodzi do tej nowości. Nie ukrywają, że nie są entuzjastami instytucji menedżera, ale nie zamierzają jej bojkotować. Dopóki jednak nie muszą, dopóty władzą dzielić się nie chcą. Przeciwnicy podziału władzy zgodnie podkreślają, że to prezes odpowiada za funkcjonowanie sądu, więc to on powinien oceniać, czy dany urzędnik, z którego pomocy korzystają sędziowie, sprawdza się czy nie.
Resort sprawiedliwości, który do końca forsował zmianę (i udało się mu to), przekonywał, że prezes będzie miał więcej czasu, by zająć się organizacją sądzenia, bo zostanie zwolniony z decydowania o zakupie np. spinaczy.