AstraZeneca Polska i Politechnika Wrocławska podpisały porozumienie o współpracy z myślą o wspólnym budowaniu korzyści dla systemu ochrony zdrowia. Czemu dokładnie ma służyć to porozumienie?

Wiktor Janicki: Cała ta branża opiera się na wynalazkach, które w dużej mierze powstają na przecięciu działalności firm komercyjnych i nauki. Bardzo liczymy, że współpraca z Politechniką Wrocławską stanie się zalążkiem nowych projektów i pomysłów – sposobów rozwijania zarówno nowych innowacji, jak i umiejętności. Przykładowo, sztuczna inteligencja jest obszarem odgrywającym coraz większą rolę w funkcjonowaniu firm, w tym w działaniach związanych z badaniami i rozwojem. To właśnie w tym zakresie czujemy, że razem z politechniką możemy rozwijać nowe kompetencje i odkrywać sposoby wykorzystania AI w taki sposób, aby służyła dobru pacjentów.

Co z sojuszu nauki i biznesu będzie miała nauka – tutaj Politechnika Wrocławska?

Prof. Arkadiusz Wójs: Nowoczesne technologie, takie jak sztuczna inteligencja, są testowane przede wszystkim w kontekście najważniejszych wyzwań, przed którymi stoimy np. w farmacji. To nowe doświadczenie dla politechniki, która wprawdzie ma pewne tradycje w naukach biochemicznych związanych z farmacją, ale nie tak rozbudowane jak w takich dziedzinach, jak mostownictwo czy silniki elektryczne. Jest to więc obszar nowoczesny, a nawet w pewnym sensie nowatorski. Założyliśmy wydział medyczny zaledwie dwa lata temu i wciąż rozważamy możliwość otwarcia kierunku farmacja – być może już w przyszłym roku, a może za dwa lata – co byłoby naturalnym krokiem w rozwoju uczelni. W ramach tej współpracy łączymy więc nasze intencje, marzenia i aspiracje. Jako wiodąca uczelnia chcemy realizować ważne projekty razem z firmą, która jest uosobieniem nowoczesności i ma znaczenie w swojej dziedzinie – w obszarze, który dla nas również jest wyjątkowo nowy i innowacyjny. To nie tylko umowa, to także wspólne marzenie.

Foto: MaciekZygmunt (2)

Panie prezesie, dlaczego Politechnika Wrocławska?

W.J.: Politechnika jawi się nam jako uczelnia, która z jednej strony ma znakomite tradycje w zakresie nauki i jej rozwoju, a z drugiej strony jest bardzo otwarta na nowości oraz na współpracę z biznesem, co wcale nie jest oczywiste. To połączenie tradycji z umiejętnością poszukiwania nowych rozwiązań daje poczucie, że wraz z politechniką naprawdę mówimy o partnerstwie. Jest to partnerstwo dwóch różnych podmiotów, które razem chcą tworzyć coś nowego. I właśnie to poczucie realnego partnerstwa oraz szczerej chęci wspólnej pracy nad nowymi rozwiązaniami jest dla nas niezwykle istotne.

Powiedział pan, że ta otwartość na partnerstwo w Polsce wcale nie jest czymś oczywistym. Co musi się wydarzyć, żeby partnerstwa nauki i biznesu stawały się naszym udziałem częściej; i czy w tym sojuszu dwóch podmiotów potrzebny jest także element administracji państwowej?

W.J.: Myślę, że należy zacząć od nauki i biznesu. Żeby partnerstwo wypełniło się treścią, kluczowe jest wzajemne rozumienie, w jakich obszarach możemy się inspirować i w jakich wnosić wartość dodaną do współpracy. To pierwszy i podstawowy element. Co więcej, niezwykle istotny jest popyt na innowacje. I nie chodzi tu wyłącznie o innowacje farmaceutyczne; popyt na innowacje buduje kulturę zrozumienia dla ich wartości. To z kolei wzmacnia gotowość do zawierania partnerstw i wspólnego poszukiwania odpowiedzi na pytanie: co nowego możemy razem stworzyć? Trzecim elementem – i tu widzę przestrzeń do zaangażowania władz państwowych – jest przewidywalność prawa, w szczególności poszanowanie praw własności intelektualnej. Każde partnerstwo ma bowiem na celu stworzenie czegoś unikalnego, co powinno być odpowiednio chronione. Aby móc podejmować poważne inwestycje na dużą skalę, musimy mieć pewność, że prawa własności są w pełni respektowane, a wytwór naszej wiedzy, wyobraźni i zaangażowania będzie mógł przełożyć się również na wymierne efekty komercyjne.

Czy tego typu projekt realizowany wspólnie z biznesem jest nowością dla Politechniki Wrocławskiej, czy macie już państwo doświadczenia partnerstwa z biznesem?

AW: Doświadczeń współpracy z biznesem mamy bez liku, jednak żadna z dotychczasowych inicjatyw nie była taka jak ta. Warto podkreślić, że stereotypowo świat nauki i świat biznesu postrzegane są jako odległe od siebie. Często mówi się, że w nauce nie ma pośpiechu, nie liczą się koszty, a efekty mogą, ale nie muszą się przydać. Z kolei biznes bywa określany jako bezwzględny – wszystko musi się natychmiast zgadzać i przynosić zwrot finansowy. W rzeczywistości to nieprawda, szczególnie w takim połączeniu jak nasze. AstraZeneca jest firmą w dużej mierze naukową – nie zajmuje się przewidywalnymi, rutynowymi rzeczami, które można zaplanować na dekadę do przodu. W tym sensie przypomina uczelnię. Podobnie politechnika nie chce być postrzegana jako tradycyjna, zamknięta instytucja, która działa w oderwaniu od świata, we własnej enklawie, niewrażliwa na otoczenie i niedostępna dla współpracy. Przeciwnie – naszą ambicją jest być uczelnią, która wpływa na rzeczywistość dzięki ideom, pomysłom i rozwiązaniom, które mają praktyczne zastosowanie. Największą wartością politechniki są jednak ludzie – studenci, doktoranci, absolwenci oraz badacze, którzy podejmują pracę w firmach lub zakładają własne. Nie chcemy, aby nasi absolwenci czy naukowcy byli stereotypowymi, oderwanymi od życia profesorami. Chcemy, aby byli osobami niezwykle kompetentnymi, przygotowanymi do funkcjonowania w dzisiejszym świecie, a nawet, aby ten świat współtworzyli. Dlatego tak ważne jest dla nas, aby nasi studenci, doktoranci i młodzi naukowcy mieli realny kontakt ze światem – i to w jego najlepszym wydaniu. A lepszą okazję trudno sobie wyobrazić.

Partnerzy rozmowy: AstraZeneca, Politechnika Wrocławska