Takiego zdania był Naczelny Sąd Administracyjny, który rozpatrywał sprawę bezrobotnego, starającego się o przyznanie mu prawa pomocy przy skardze, dotyczącej odmowy dofinansowania socjalnego.
Jesienią 2013 roku mężczyzna złożył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego wniosek o zwolnienie go z kosztów sądowych i ustanowienie adwokata. Oświadczył, że jest osobą bezrobotną, prowadzącą wspólne gospodarstwo domowe wraz z żoną oraz trzema córkami. Posiada mieszkanie o powierzchni ponad czterdziestu metrów kwadratowych, nie ma jednak zasobów pieniężnych ani przedmiotów wartościowych. Wyjaśnił, że miesięczny dochód rodziny to pięćset złotych otrzymywane przez żonę z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Sądowi nie wystarczyły te wyjaśnienia, więc zażądał od mężczyzny dodatkowych dokumentów, z których mogłoby wynikać, że ten nie jest w stanie ponieść kosztów sądowych, czy kosztów ustanowienia adwokata. Zdaniem WSA mogłyby to być zaświadczenia z urzędu pracy o przyznaniu statusu osoby bezrobotnej, kopie decyzji o przyznaniu zasiłków, oświadczenia o braku dochodów z prac dorywczych, czy o wysokości ponoszonych miesięcznych wydatków na utrzymanie rodziny - takich jak czynsz, energia elektryczna, gaz lub inne opłaty.
Bezrobotny stwierdził, że wszelkie potrzebne dokumenty, zawierające informacje o ponoszonych przez niego wydatkach znajdują się w MOPS-e
. Sam z siebie natomiast załączył kopię decyzji prezydenta miasta o przyznaniu żonie zasiłku okresowego oraz decyzję o uznaniu go za osobę bezrobotną, bez prawa do zasiłku.