Pandemia przez długie miesiące dawała się we znaki wszystkim, ale miała też swoje plusy. Jeden to ekspresowa cyfryzacja wymiaru sprawiedliwości, zwłaszcza wprowadzenie zdalnych rozpraw, które przebojem wkroczyły m.in. do sądów administracyjnych. I nie ma się co ich obawiać, bo dają takie same gwarancje procesowe, jak stacjonarne, tradycyjne rozprawy. A potwierdza to pierwszy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uwzględnił zarzut dotyczący problemów technicznych na sądowych łączach i zwrócił sprawę do poprawki.
Kłótnia o lokalną daninę
Zasadniczy spór dotyczył podatku od nieruchomości za 2009 r. A zaczął się nietypowo, bo z inicjatywy prokuratora, który wystąpił do samorządowego kolegium odwoławczego (SKO) o unieważnienie dwóch jego decyzji.
Czytaj więcej
Na ostatniej prostej jest w Sejmie nowela wprowadzająca na stałe posiedzenia sądu na odległość. Wielu ją krytykuje. Rysuje się jednak kompromis, o którym zadecyduje praktyka.
Kolegium odmówiło. Wyjaśniło, że uchyliło w całości decyzje dwóch wójtów określające spółce podatek od nieruchomości za 2009 r., bo było związane wyrokami sądu administracyjnego. Dlatego orzekło o braku możliwości objęcia opodatkowaniem odcinków gazociągu spółki.
Prokurator nie złożył broni. W skargach do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach zarzucił, że SKO w swoich rozstrzygnięciach pominęło zupełnie kwestię przedawnienia zobowiązania podatkowego.