Oświadczenie Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego w związku z wypowiedzią Szefa Gabinetu Prezydenta RP Krzysztofa Szczerskiego z dnia 10 czerwca 2018 r.
Pytanie o prawdę oraz jej istotę, jest fundamentalną kwestią rozważaną od zawsze, w różnych kontekstach oraz znaczeniu. Wystarczy już samo odesłanie do Ewangelii św. Jana, a stwierdzenie, że w pytaniu tym kryje się istota chrześcijaństwa oraz ludzkości staje się oczywistością również dla człowieka współczesnego. Nie jest moim zamiarem, ani nie czuję się uprawniona, aby podejmować kwestię pojmowania prawdy w zakresie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, czy to w wymiarze religijnym, czy filozoficznym, niemiej zmuszona jestem, po raz kolejny, zdecydowanie przeciwstawić się kłamliwym, a na pewno nie popartym żadnymi faktami insynuacjom wymierzonym w Sąd Najwyższy, które w ostatnim czasie ponownie pojawiły się w sferze publicznej. Chodzi zwłaszcza o
wypowiedź Szefa Gabinetu Prezydenta RP, Krzysztofa Szczerskiego, który 10 czerwca 2018 r., na antenie TVP Info stwierdził, że „w lipcu, kiedy ustawa o SN wejdzie w życie, skończy się w Polsce bezkarność”. Dodał, że „system sądownictwa był tak skonstruowany, że Sąd Najwyższy (…), do którego może trafić kasacja, był gwarancją, w tym układzie personalnym, pewnej bezkarności niektórych środowisk”.
Nie wiadomo, czy przedmiotowe twierdzenie jest wyrazem braku wiedzy, złej woli, cynizmu, czy też tylko wynika z konieczności narzucenia określonego przekazu w dyskusji nad zmianami, jakie w Sądzie Najwyższym nastąpią po 3 lipca 2018 r. Przyjmuję, że Pan dr hab. Krzysztof Szczerski, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, jest człowiekiem bardzo dobrze wykształconym, który pamięta jeszcze słowa złożonej przysięgi doktorskiej, że będzie dążył do „odkrywania i upowszechniania prawdy – największego skarbu ludzkości”, tym bardziej że dotyczy ona nie tylko rozwijania prowadzonych badań naukowych, ale również szeroko rozumianej działalności publicznej, zwłaszcza, że mowa w niej jest także o postępowaniu w sposób godny. Mam jednak świadomość uwarunkowań instytucjonalnych, w których funkcjonuje Autor cytowanej wypowiedzi, czego wyrazem jest choćby ostatnia wypowiedź Pani Zofii Romaszewskiej, która stwierdziła że „ prezydent (…) znacznie mniej łamie konstytucję niż opozycja łamała – jeżeli już mówimy o jej łamaniu” (wywiad dla RMF FM z dnia 16 czerwca 2018 r.). Dla prawnika nie jest żadne pocieszenie. Taki swoisty prawny „syndrom sztokholmski”.
Ale zacznijmy od początku. Pomijam już fakt, że ustawa o Sądzie Najwyższym już weszła w życie w kwietniu, a w dniu 4 lipca 2018 r. przejść w spoczynku mają sędziowie, którym Prezydent nie wyraził zgody na dalsze zajmowanie stanowiska. Należy także przypomnieć, że nowa ustawa o Sądzie Najwyższym nie znosi takiej „konstrukcji systemu sądownictwa, w której do Sądu Najwyższego może trafić kasacja”. Co więcej, do ustawy o SN wprowadzono nowe instrumenty, zapewniające możliwość wzruszania prawomocnych wyroków sądowych, co będzie możliwe przez instytucję skargi nadzwyczajnej. Wypowiedź Pana dr hab. Krzysztofa Szczerskiego, w mojej ocenie, potwierdza zatem tezę stawianą przeze mnie od miesięcy, że w tych wszystkich zmianach w wymiarze sprawiedliwości nie chodzi o jakiekolwiek dobro społeczne, ale jedynie o wymianę kadrową, w myśl niesławnej zasady, że kadry (w domyśle – przychylne) są najważniejsze. Dowodzi temu zresztą nowy skład Trybunału Konstytucyjnego. Kiedy na dzisiejszym etapie sporu o konstytucyjność ustaw zmieniających Sąd Najwyższy wskazuje się, że ani Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, ani żaden inny organ nie może kwestionować naruszenia konstytucji, a jeżeli tak uważa, to powinien wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego, to jest to zwyczajna drwina z ludzkiego rozsądku, ponieważ nikt nie ma wątpliwości, że aktualnie Trybunał Konstytucyjny nie realizuje swoich ustrojowych funkcji. Być może za chwilę z podobną skutecznością i efektywnością pracował będzie, ku dobru „nowej” Rzeczpospolitej Sąd Najwyższy, a przynajmniej jego dwie nowe izby (w istocie „nadsądy”), które z należytą starannością, tak jak TK, zadbają o „sprawiedliwość” wyroków sądowych oraz o nienaganną postawę orzekających sędziów.
W ten nurt narracji o wymiarze sprawiedliwości wpisuje się idealnie wypowiedź Pana dr hab. Krzysztofa Szczerskiego, który nie wyjaśnia, na czym ta „pewna bezkarność” miała polegać oraz o jakie „niektóre środowiska” chodzi. Widać, że istnieje tu intelektualna więź z wypowiedziami Pana Premiera Morawieckiego, który kilka dni wcześniej, w podobny sposób i bez żadnego uzasadnienia, stwierdził, że w sądzie w Krakowie jak „wszystko wskazuje (…) na to „działała zorganizowana grupa przestępcza” (wypowiedź z dnia 13 czerwca 2018 r.). Zresztą Pan Premier Morawiecki wielokrotnie wypowiadał sądy nie mające żadnego oparcia w rzeczywistości, które były później prostowane przez SN (zob. np. artykuł w Washington Examiner, wypowiedź na temat uwolnienia od odpowiedzialności karnej S. Kociołka). Zarówno z prawnego, jak i zwyczajnie ludzkiego punktu widzenia jest to czysta hipokryzja, którą również dobrze można byłoby dosadniej nazwać obrazą polskiego społeczeństwa.