W czwartek Sejm uchwalił nową ustawę o Sądzie Najwyższym. Kluczowy i najbardziej krytykowany przepis mówi, że następnego dnia po jej wejściu w życie obecni sędziowie SN przejdą w stan spoczynku, z wyjątkiem tych, których zatrzyma prezydent. Dzień wcześniej ich listę sporządzi jednak minister sprawiedliwości. Nastąpi to po 30 dniach od ogłoszenia. Oznacza to, że prezydent będzie trzymał parasol nad sędziami tylko za zgodą ministra Zbigniewa Ziobry. Ten w ciągu 14 dni złoży do Krajowej Rady Sądownictwa wniosek o pozostawienie sędziów w stanie czynnym, ze wskazaniem, w której z nowych izb SN będą orzekać.
Prezydencki parasol
Nowa KRS ma 14 dni na podjęcie uchwał odrębnie dla każdego sędziego. Prezydent po otrzymaniu uchwał, które nie są dla niego wiążące, ma 14 dni na podjęcie decyzji, kogo zostawia. Gdyby prezydent któregoś nie zatrzymał, przejdzie w stan spoczynku z prawem do pobierania pełnego wynagrodzenia.
Ustawa nie określa, ilu sędziów minister zgłosi KRS i ilu z nich zatrzyma prezydent. Na czas przejściowy liczbę sędziów w SN zwiększono jednak z projektowanych 44 do 56. Izba Prawa Publicznego ma liczyć 17 sędziów, Prywatnego – 27. W nowej Izbie Dyscyplinarnej będzie 12 sędziów. Nie wiadomo jednak, czy ten limit zostanie wykorzystany i czy wystarczy. Obecnie w SN orzeka 84 sędziów.
Przewidziano jednak dodatkowy nabór, który minister sprawiedliwości może uruchomić po zakończeniu weryfikacji obecnych sędziów SN. Otóż będzie mógł przedstawić KRS po jednym kandydacie na każde wolne stanowisko spośród osób spełniających ustawowe kryteria. W tym wypadku wystarczy pozytywna uchwała jednego ze zgromadzeń KRS, która zostanie przedstawiona prezydentowi. Czy ten prezydencki parasol wystarczy?
– Wprawdzie prezydent podejmuje decyzję, którzy z obecnych sędziów SN będą tam nadal pracować, ale wyłącznie wobec tych, których wskazał minister sprawiedliwości – mówi sędzia Michał Laskowski, rzecznik Sądu Najwyższego. – Innymi słowy, nie może samodzielnie dokonać wyboru. Ten przykład, a jest ich więcej, wskazuje, że poprawki mają niewielkie znaczenie dla naszej negatywnej opinii o projekcie i pozornie prowadzą do zwiększenia roli prezydenta oraz zgodności projektu z konstytucją.