Ewa Szadkowska: Prezydencka zamrażarka wciąż działa

To dobrze, że głowa państwa z namysłem podejmuje decyzje, komu wręczyć nominację sędziowską. Gorzej, że to myślenie trwa i trwa.

Publikacja: 16.08.2023 11:09

Ewa Szadkowska: Prezydencka zamrażarka wciąż działa

Foto: AdobeStock

Wydawałoby się, że nie ma już przeszkód, by powoływanie i awansowanie sędziów przebiegało szybko i bez zawirowań. W końcu nowa Krajowa Rada Sądownictwa (po prawdzie już nie taka nowa, ale wszyscy wiemy, dlaczego wciąż odróżnia się ją od „starej”) pilnuje, by na biurko prezydenta nie trafiła rekomendacja dla osoby, która na to nie zasługuje. Zresztą mamy prężnych rzeczników dyscyplinarnych i bez wątpienia w razie czego to oni namierzą środowiskowe czarne owce, które jakimś cudem prześlizgnęły się przez gęste sito.

Mimo to wciąż się zdarza, że pozytywnie zaopiniowani przez KRS kandydaci pozostają w niepewności miesiącami, a nawet… latami. Jak ujawniła niedawno „Rzeczpospolita”, na ruch Andrzeja Dudy czekają obecnie 154 osoby, w tym 39 od co najmniej roku, a 12 ponad dwa lata.

Oczywiście to przede wszystkim problem samych zainteresowanych, którzy nie mogą zaplanować sobie życia. A w końcu sędzia też człowiek, orzekanie to nie tylko służba, lecz po prostu praca, której miejsce każdy chce znać, zwłaszcza gdy ma rodzinę. Kłopot ma też sądownictwo, nieustannie cierpiące na braki kadrowe. Dość powiedzieć, że dziś 10 proc. etatów w największych polskich sądach pozostaje nieobsadzonych, a tempo rozpatrywania spraw – mimo usilnych prób zaczarowania rzeczywistości – nie napawa optymizmem. Zastanawiają mnie powody prezydenckiej zwłoki. Czyżby sprawne uzupełnianie kadr w wymiarze sprawiedliwości nie należało do priorytetów głowy państwa? W połowie ubiegłego roku, np. kiedy blisko 150 absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie, mając już nawet wskazane miejsca orzekania, przez długie tygodnie czekało na wręczenie aktów mianowania na stanowisko asesora sądowego. A może Andrzej Duda jednak nie tak całkiem ufa obecnej KRS i woli własnymi siłami zweryfikować, choćby nieformalnie, co Rada podrzuca mu do przyklepania? Jest jeszcze jedno wytłumaczenie: bałagan w jego kancelarii i niefrasobliwość urzędników.

To wszystko jednak domysły. Bo za każdym razem, gdy padają pytania, kto i dlaczego trafił do prezydenckiej „zamrażarki”, Kancelaria Prezydenta odpowiada, że nie ma żadnych regulacji ustawowych, które by określały terminy podjęcia decyzji.

A może powinny być?

Czytaj więcej

Prezydent odwleka nominacje 156 sędziów. To dwa sądy albo kilkanaście wydziałów

Wydawałoby się, że nie ma już przeszkód, by powoływanie i awansowanie sędziów przebiegało szybko i bez zawirowań. W końcu nowa Krajowa Rada Sądownictwa (po prawdzie już nie taka nowa, ale wszyscy wiemy, dlaczego wciąż odróżnia się ją od „starej”) pilnuje, by na biurko prezydenta nie trafiła rekomendacja dla osoby, która na to nie zasługuje. Zresztą mamy prężnych rzeczników dyscyplinarnych i bez wątpienia w razie czego to oni namierzą środowiskowe czarne owce, które jakimś cudem prześlizgnęły się przez gęste sito.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Edukacja
Matura 2024: język polski - poziom podstawowy. Odpowiedzi eksperta
Sądy i trybunały
Trybunał niemocy. Zabezpieczenia TK nie zablokują zmian w sądach
Sądy i trybunały
Piebiak: Szmydt marzył o robieniu biznesu na Wschodzie, mógł być szpiegiem
Sądy i trybunały
"To jest dla mnie szokujące". Szefowa KRS o sprawie sędziego Szmydta
Konsumenci
Kolejna uchwała SN w sprawach o kredyty