Tak wynika z danych Krajowej Rady Sądownictwa (stan na 4 sierpnia 2023 r.). 156 wakatów to jakby nie pracowały dwa średnie sądy w kraju albo kilkanaście wydziałów – mówią obrazowo prezesi. I podkreślają, że to dla nich poważny problem. Szczególnie biorąc pod uwagę lawinowo rosnącą liczbę spraw frankowych (z opanowaniem ich wpływu sądy sobie nie radzą) i długi czas postępowań sądowych.
Sędziowie skazani na cierpliwość
Jak pokazują statystyki, 12 kandydatów czeka na decyzję powyżej dwóch lat, 39 powyżej roku, 21 powyżej sześciu miesięcy, 84 poniżej sześciu miesięcy.
Maciej Strączyński, prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie, mów „Rzeczpospolitej”, że ma 12 wakatów na 103 etaty w sądzie. Z tego pięć jest na etapie Kancelarii Prezydenta (najdłużej oczekuje sędzia od lipca 2021 r.) , trzy na etapie KRS i cztery na etapie sądu.
– Z wszystkich tych sędziów można by utworzyć wydział w okręgu, z piątki oczekujących u prezydenta wydział w rejonie – zaznacza prezes Strączyński.
Podobną sytuację ma sędzia Rafał Terlecki, prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku. Ma 13 wakatów. Siedem osób czeka u prezydenta na nominację, w tym cztery dłużej niż rok. W podległych mu sądach rejonowych jest kolejnych pięć miejsc do obsadzenia. Są one na etapie sądu albo KRS.